Forum Najtelenowele  Strona Główna Najtelenowele
Telenowele, seriale i nie tylko ! :D
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość aż do końca świata
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Najtelenowele Strona Główna -> Nasze telenowele :D
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wodzko
Moderator



Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:36, 30 Lip 2011    Temat postu:

Viki nie kochała się z nikim od osiemnastu lat??

Super odcinek. Czekam z niecierpliwością na newik...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Perroni
Moderator



Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:09, 09 Sie 2011    Temat postu:

Świetna telka WesolyWesoly . Czekam na kolejne odcinki WesolyWesoly .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicky
Użytkownik



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:10, 10 Sie 2011    Temat postu:

Odcinek 4:

Cristobal wraz ze swoją całą rodziną wstali wcześnie rano aby być wcześniej na lotnisku. O 7.30 rano Cristobal wziął kilka walizek do taksówki. Bardzo uważał na zdrowie Laury, nie chciał żeby coś jej się stało. Po tym jak dowiedział się że spodziewa się jego dziecka.
Kilka minut po 8 cała rodzina Mendoza weszła na lotnisko gdzie oddali swoje bagaże i czekali w poczekalni aż z głośników powiedzą że samolot niedługo odleci do Meksyku.
Nie wiedząc czemu ale Cristobal miał dziwne uczucie w swoim sercu. Przeczuwał, że czego go coś dziwnego. Miał nadzieję tylko, że nigdy więcej nie spotka nikogo z otoczenia rodziny Alvarez. Nie chciał pamiętać o tej rodzinie. Wiedział, że nie może się oszukiwać i kocha Victorię. Nie chciał żeby ktokolwiek poza nim i może Laurą wiedział o tym piekle w którym żyje od dnia kiedy Lucrecia wyznała mu że Victoria zmarła na atak serca. Zawsze zastanawiał się jednak dlaczego nie pozwolił mu zobaczyć jej ciała przed pogrzebem.
Chciał zapomnieć o przeszłości oraz o duchach z nimi związanymi, ale to było niemożliwe. Nie istniał dzień w którym nie myślałby o Victorii. Jego życie było zupełnie inne gdyby tamtego dnia Lucrecia nie odkryłaby ich planów ślubnych.
Pół godziny później rodzina Mendoza znajdowała się już na pokładzie samolotu który leciał do Meksyku. Kilka godzin później wylądowali w Meksyku. Pojechali od razu do swojego nowego domu gdzie znajdowały się już ich wszystkie rzeczy.

- Kochanie, za godzinę mam spotkanie w mojej nowej klinice która znajduje się tuż przy Fundacji która nazywa się : Tylko serce. To mi coś przypomina – powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Coś Ci jest, tato?
- Nie, nic. To miejsce sprawia, że przypominam sobie kilka rzeczy. To wszystko. Idę się wykąpać. Życzę miłego dnia – ucałował syna, a następnie żonę.

Poszedł do sypialni wziąć czyste ubrania. Podążył do łazienki i wziął długą kąpiel.

Przypomniał sobie chwilę kiedy Victoria wypowiedziała te słowa 20 lat temu.

20 lat wcześniej nad wodospadem gdzie spotykali się zawsze Victoria i Cristobal:

- Kocham Cię, Cristobal i zawsze będę. Pamiętaj, że posiadasz moje serce. W życiu tylko miłość jest sensem naszego istnienia. Tylko serce!


Cristobal wrócił myślami do rzeczywistości.

- Miałaś rację, Victorio. Tylko miłość jest najważniejsza. Wiem, że Laura mnie kocha ale moje serce oddałem tylko Tobie i nie byłem w stanie jej pokochać. Bóg mi świadkiem. Nie potrafiłem – mówił do siebie.

Po chwili wyszedł z wanny, szybko się ubrał w czyste ubrany. Doprowadził się do porządku i pojechał na spotkanie ze swoim nowym przełożonym. Był ciekawy jak wygląda klinika, ale nie wiadomo z jakich przyczyn najbardziej interesowała go właśnie ta Fundacja która została założona żeby uzdrowić chore dzieci.
Cristobal bardzo chciał im pomóc. Musiał się przyznać sam przed sobą. Wrócił do Meksyku, bo przyszedł czas żeby sprzymierzyć się z przeszłością. Musiał w końcu pogodzić się ze śmiercią jego ukochanej, Victorii.
Cristobal przyjechał dosyć wcześnie na spotkanie z panem Rodrigo, który jest właścicielem kliniki w którym będzie pracował Cristobal.

Zapukał do gabinetu don Rodriga i wszedł do środka.

- Dzień dobry. Nazywam się Cristobal Mendoza. Mam nadzieję że nie przyszedłem za wcześnie – powiedział do mężczyzny.
- Oczywiście, że nie. Proszę, usiąść – wskazał ręką na krzesło.
- Dziękuję, don Rodrigo.
- Don Cristobal zadzwonił do mnie don Jose i powiedział, że zgodził się pan zostać ordynatorem naszej kliniki. Muszę przyznać, że bardzo się ucieszyłem z tej nowiny bo dużo dobrego słyszałem o pańskich możliwościach jako lekarza. Mam jednak prośbę. Jutro jest pokaz mody pani Any Alvarez. Czy byłby tak uprzejmy i zaśpiewał kilka piosenek? - zapytał w stronę Cristobala.

Don Rodrigo znał mniej więcej przeszłość Cristobala i wiedział, że ponad 20 lat temu. Cristobal Mendoza był znanym piosenkarzem, takim jak teraz jest jego syn, Alejandro.

- Tak, oczywiście. To będzie dla mnie przyjemność chociaż nie śpiewałem od ponad 20 lat. Odkąd... - powiedział smutnym głosem.
- Przepraszam. Jeśli nie jest pan w stanie to wszyscy to zrozumieją.
- Nie to nie to. Po prostu w tym miejscu, w tym mieście wracają do wspomnienia sprzed lat. To bardzo trudne to wytłumaczyć.
- Dobrze, dosyć smutnych spraw. Chce żeby pan poznał Anę Alvarez. To naprawdę cudowna i utalentowana młoda dziewczyna. Myślę że odziedziczyła swój talent po swojej matce, Danieli oraz ojcu, Javierze. Znał ich pan?
- Tak, znałem. Ponad 20 lat temu. Tak samo jak całą rodzinę Alvarez aż do pewnej tragedii w tej rodzinie.
- Ma pan na myśli śmierć pana Gerarda Alvarez, tak?
- Nie, kogoś innego z tej rodziny. Więc pan Gerardo nie żyje od 20 lat, tak? - A Lucrecia Alvarez, co się z nią stało?
- Jest teraz bizneswoman i zajmuje się nieruchomościami. Posiada nawet własną firmę. Nadal jest bardzo piękna.
- Tak, pamiętam. Zawsze była ładną kobietą – powiedział do niego.

Przypominając sobie Lucrecię. Nigdy jednak nie zwracał uwagi na Lucrecię bo od pierwszej chwili kiedy ujrzał Victorię. Jego oczy były zwrócone tylko na nią. Nie mógł uwierzyć że tak okrutnie obeszło się z nim przeznaczenie.

- Dobrze. Teraz chce żeby pan poznał panią Anę Alvarez. Zobaczę czy już jest, a pan nie chce tu zaczeka.

Ana obudziła się wcześnie rano i pojechała do swojej firmy przygotowując pokaz mody na jutrzejszy dzień. Postanowiła jeszcze pójść do Fundacji, żeby poznać sławnego lekarza Cristobala Mendoza. Zastanawiał się jaki on jest i czy naprawdę jest tak dobrym lekarzem jak mówią, ale przede wszystkim zastanawiała się dlaczego mam tak dobre uczucia wobec tego nieznanego jej mężczyzny. Jakby był kimś z jej rodziny.
Victoria była w smutnym nastroju po tym co się wydarzyło wieczorem z Enrique. Postanowiła pójść do adwokata rodzinnego, Salvadora i raz na zawsze skończyć ze swoim małżeństwem. Nie mogła dalej tkwić w tym małżeństwie. W tym piekle w którym znajdowała się przez swoją winę i głupotę. Chciała zapomnieć o Cristobalu ale nigdy jej się to nie udało.
Lucrecia wcześnie rano pojechała do kliniki. Chciała porozmawiać z don Rodrigo. Od razu weszła do gabinetu don Rodriga i zdziwiła się widząc jakiegoś mężczyznę który przeglądał ulotki o klinice. Był odwrócony do niej plecami więc nie mogła rozpoznać w nim Cristobala.
Kilka minut później wrócił do swojego gabinetu don Rodrigo który zobaczył Lucrecię przed wejściem do swojego gabinetu.

- Dzień dobry, pani Lucrecio. W czym mogę pomóc?
- Kim jest ten mężczyzna w pańskim gabinecie? Nowy lekarz? Wydaje mi się że go znam – powiedziała słodkim głosem.
- To akurat prawda. Sam przyznał, że zna całą rodzinę Alvarez. W szczególnością panią i panią Victorię.
- Zna moją siostrę? Kto to? Jak się nazywa?
- Przyjechał dzisiaj rano z Miami. Nazywa się Cristobal Mendoza.
- Cristobal... Cristobal Mendoza? To niemożliwe Niemożliwe – powiedziała Lucrecia i pobiegła ku wyjściu z kliniki.

- Cristobal wrócił i jest tutaj. Tak blisko Victorii i Any, znowu. Nie, on nie mógł wrócić. Nie mógł. Nawet jeśli to on. Nie mogę pozwolić żeby spotkał się z Victorią. Nie pozwolę na to. Nigdy! – pomyślała.

- Bardzo mi przykro, Cristobalu ale Ana jeszcze nie przyszła. Myślę że poznasz ją na pokazie. Ale przed wejściem była pani Alvarez. Lucrecia Alvarez dziwnie się zachowała kiedy powiedziałem kim jesteś,uciekła.
- Dziwne. Proszę mi wybaczyć ale dopiero jutro rozpoczynam pracę dlatego chciałbym zobaczyć pewne miejsce. Proszę mi tylko powiedzieć czy nadal istnienie wodospad który znajduje się tuż za lasem. Chodzi mi o wodospad miłości.
- Tak, nadal tam jest. Istnieje pewna historia z tym związana. Mówi się że do tego miejsca, każdej nocy przychodzi zjawa ubrana cała na czarno którA się tam modli. Z tego powodu nikt tam nie przychodzi. Nie szedłbym tam na twoim miejscu, Cristobalu.
- Nie wierzę w duchy. Do zobaczenia jutro – uśmiechnął się i wyszedł.

Myślał po drodze o Lucrecii. Domyślił się że Lucrecia już wie o tym że powrócił na te ziemie. Miał tak wielką ochotę porozmawiać z nią aby dowiedzieć się całej prawdy ale powstrzymał się. Pojechał na cmentarz. Kupił białe lilie w kwiaciarni i poszedł na grób Victorii.
Po kilkudziesięciu minutach znalazł grób Victorii który kiedyś pokazała mu Lucrecia na dowód śmierci jego ukochanej, Victorii.

Ukląkł przed grobem Victorii i położył kwiaty.

- Dlaczego musiałaś umrzeć? Bylibyśmy tacy szczęśliwi. Zrobiłaś ze mnie najbardziej nieszczęśliwego człowieka jaki istnieje na tym świecie. Minęło 20 lat, Victorio a ja... Nie byłem w stanie zapomnieć o Tobie, o naszej miłości. Nadal jesteś w moim sercu. Kocham Cię. Gdziekolwiek teraz jesteś niech Bóg Cię ma w swojej opiece. Mam nadzieję że chociaż ty jesteś szczęśliwa bo ja bez Ciebie jestem martwy za życia.
- Jeszcze tu przyjdę, Victorio. I przysięgam na Boga, że winny twojej śmierci zapłaci za to. A czuje, że winną jest twoja siostra. Zapłaci mi za to swoją własną krwią. Po to właśnie wróciłem, aby się zemścić. Do zobaczenia. Zawsze będę Cię miał w swoim sercu – powiedział całując grób i odchodząc.

Z daleka Enrique zobaczył jak jakiś mężczyzna modli się przy grobie niby jego żony Victorii Alvarez. Postanowił od razu zadzwonić do Lucrecii.

- Lucrecio to ja, Enrique. Przyszedłem na grób Victorii tak jak kazałaś. Przyszedł tutaj jakiś mężczyzna.
- Jak wyglądał? - zapytała Lucrecia.
- Bardzo dobrze zbudowany, brunet. Zdecydowanie dobrze ubrany. Miał na sobie szary garnitur. Znasz go?
- Nie pytaj tyle. Wracaj do domu. Ja się resztą zajmę – powiedziała rozłączając się.

Domyśliła się że tym mężczyzną był właśnie Cristobal Mendoza i lada dzień przyjdzie do jej domu. Musiała się przygotować na tą rozmowę oraz żeby Victorii ani Any nie było wtedy w domu. Nie widziała tylko jak uniknie tego żeby Victoria i Cristobal ponownie się nie spotkali. Wiedziała, że wtedy wszystkie jej kłamstwa oraz rzeczy jakie robiła w przeszłości aby nie dopuścić do ślubu Cristobala i Victorii zostałyby zrobione na marne. Nie mogła na to pozwolić.

Następnego dnia Ana i Victoria kilka godzin przed pokazem były już na miejscu. Victoria zauważyła, że jest mało bukietów białych róż. Poprosiła Anę, żeby poszła do przyhotelowej kwiaciarni.

- Dobrze, ciociu. Zaraz wracam – powiedziała i ucałowała ciocię.

Po czym pojechała windą na dół do kwiaciarni, gdzie dziewczyna która ją obsługiwała bardzo wolno to robiła.

- Proszę się pospieszyć. Za chwilę zaczyna się pokaz. Poza tym za kilka minut występuje pan Cristobal Mendoza. Nie mogę się spóźnić.
- Cristobal Mendoza? Ten Cristobal Mendoza? - zapytała dziewczyna.
- Zna go pani?
- Oczywiście. Był najlepszym wokalistą w latach 70 – 80. Po swoim koncercie w Nowym Jorku zrezygnował ze swojej kariery. Nikt do tej pory nie wie dlaczego.
- Zainteresowała mnie pani. Tym bardziej chce go poznać. Proszę się pospieszyć.

W tym momencie do kwiaciarni wszedł Cristobal. Chciał kupić bukiet pięknych róż dla dziewczyny którą dzisiaj pozna. Dla pani Any Alvarez.

Po chwili kwiaty były gotowe. Ana wzięła je do ręki. Nie zauważając mężczyzny. Pobiegła w stronę windy.

- Poproszę o najpiękniejszy bukiet białych lilii.Tylko niech będą naprawdę najlepsze i najpiękniejsze.
- Tak oczywiście, panie Mendoza.

Dziewczyna przez chwilę przygotowała bukiet kwiatów. Podała je panu Cristobalowi. Zapłacił za bukiet kwiatów i poszedł w stronę windy gdzie spotkał Anę.

- Bardzo, panienkę przepraszam. Szukam pani Any Alvarez. Gdzie mogę ją spotkać? - zapytał z uśmiechem.
- Ja jestem Ana Alvarez. W czym mogę pomóc?
- Nazywam się Cristobal Mendoza, miło mi. Jestem nowym ordynatorem w szpitalu i dyrektorem ds. medycznych w pańskiej Fundacji. Czyż nie?
- Bardzo mi miło, ale myli się pan. Fundacja nie należy do mnie.
- A do kogo? - zapytał zaciekawiony.
- Do mojej cioci.
- Rozumiem. Do pani Lucrecii Alvarez, tak?

W tym momencie im przerwano i Cristobal nie mógł dowiedzieć się o kogo tak naprawdę chodzi. Ana wróciła do sprawdzania modelek, które miały lada chwila wyjść na wybieg. Za to Cristobal zaczął przygotowywać się do swojego występu.
Victoria wraz z Lucrecią przyszły na pokaz, Victoria jednak nie ma siły ani ochoty na to żeby oglądać ten pokaz. Więc postanowiła zaczekać spokojnie w garderobie modelek. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła lekki niepokój w okolicach serca.
Po kilku minutach na wybieg wyszły modelki zaprezentowane w eleganckie sukienki wieczorowe. Najpierw obróciły się w prawo, a następnie w lewo. Na czele modelek szła Paloma w czarnej sukience. W tej chwili zza kotary wyszła Ana, która była ubrana w przepiękną czerwoną suknię. Po prostu błyszczała w oczach innych. Wszyscy goście i zaproszone osoby, ważne osoby klaskały im. Widać było, że pokaz można było uznać za jeden z bardzo udanych.
Victoria poprowadziła pokaz mody, Any tak jak jej obiecała. To był dla niej jednak bardzo smutny dzień bo właśnie w tym dniu odszedł z jej życia na zawsze, Cristobal i nie miała ochoty na żadną zabawę ani przyjęcie.

Poszła do garderoby Any.

- Wybacz mi, Ano ale nie najlepiej się czuje. Pójdę do domu. Przepraszam, ale chce teraz zostać sama. Ten dzień nie należy do najszczęśliwszych w moim życiu. Do zobaczenia w domu – pożegnała się z Aną, pocałowała ją w policzek i wyszła.

Victoria wróciła do domu i zaczęła przeglądać rzeczy jakie dawniej dostała od Cristobala. Ten dzień zawsze sprawiał, że zaczęła wracać do przeszłości.

W tej samej chwili Cristobal wystąpił na scenie z piosenką: Nie mogę przestać Cię kochać
Kiedy zaczęła lecieć muzyka, Cristobal usiadł na schodach które były przy scenie z mikrofonem w ręku i zaczął śpiewać tak:

Y es así,
como ayer decías que iba a ser,
la vida es tan simple ahora sin tenerte.
Y sigo así,
palabras que me desnudan,
me envuelven tanto las dudas,
la historia siempre continua.
Y no puedo dejarte de amar,
no puedo dejar de esperar,
no puedo perderte al final,
y no te puedo olvidar,
no sé luchar si no estas...
Y es así,
yo ya no creo en milagros,
si tú no estas a mi lado,
soy un velero en el mar del pasado.
Y sigo así,
un soñador sin noches,
un alma sin destino,
que paga por sus errores.
Y no puedo dejarte de amar,
no puedo dejar de esperar,
no puedo perderte al final,
y no te puedo olvidar,
no sé vivir si no estas...
si no estás,contigo aquí,
el mundo me abre sus brazos,
el tiempo gira despacio,
soy el guardian del calor de tus labios.
Si vuelvo a ti,
seré quien guie tu norte,
el faro de tus sentidos,
que te querrá para siempre.
Y no puedo dejarte de amar,
no puedo dejar de esperar,
no quiero perderte al final,
y no te puedo olvidar,
no sé luchar si no estás.



Po skończonej piosence, Cristobal podziękował wszystkim za przyjście na ten wspaniały pokaz oraz jako pierwszy z gości uczynił akt miłosierdzia i podarował 50 tysięcy peso na Fundację pani Alvarez. Wtedy reszta ważnych inwestorów jak i innych ludzi którzy zgromadzili się na pokazie. Dali sporą sumę pieniędzy. Po pokazie miało odbyć się skromne przyjęcie, Cristobal nie miał na nie ochoty po kryjomu wyszedł z przyjęcia i poszedł nad wodospad gdzie po raz pierwszy zobaczył Victorię.

- Chciałbym Cię zobaczyć, Victorio. Choćby po raz ostatni. Boże! Dlaczego nie pozwolisz mi przestać jej kochać? Dlaczego? Umiera moje serce, a przede wszystkim moja dusza. Pozwól mi przestać ją kochać. Dłużej nie potrafię tak żyć. Nie potrafię!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wodzko
Moderator



Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:09, 10 Sie 2011    Temat postu:

Kurczaczek...
Ale z Ciebie okrutna kobieta!!

dlaczego wysłałaś ją do domu??
A mogli się spotkać, i byłoby tak pięknie...


Kidy newik?? Na te zbyt długo czekałam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicky
Użytkownik



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:27, 10 Sie 2011    Temat postu:

Odcinek 5:

Victoria wspomina swoją przeszłość i pamięcią wraca 10 lat wstecz, do dnia kiedy zmarł Javier i jego żona Daniela.

10 lat wcześniej w domu państwa Alvarez:

Lucrecia i Victoria właśnie wróciły z urodzin Any, które zorganizowali jej rodzice. Victoria miała pretensje do Lucrecii, że tak okrutnie traktuje małą Anę. Nigdy nie rozumiała dlaczego tak się do niej odnosi, jej zachowania.

- Jestem szczęśliwa że Ana spędzi następny tydzień w domu, ale jestem także smutna bo zostanie ze swoją przyjaciółką a nie z nami.
- Ana jest kapryśna i bardzo źle wychowana, ale nie będzie tak że dostanie to czego ona chce.
- Może gdybyś nie była taka poważna. To ona z chęcią zostałaby w naszym domu. Mam przeczucie, że Ana czuje iż jej nie kochasz.
- Oczywiście, że ją kocham. Ale także daje jej reguły i limity. Nie tak jak ty i Daniela, które sprawiłyście że ta dziewczynka jest nie do zniesienia.
- Ona jest cudowną dziewczynką i jeśli dalej będziesz ciągnąć swoje zachowanie. To jedyne co zdobędziesz to że ona nie pokocha Cię i oddali się od Ciebie.
- Aj, skarbie. I myślisz, że Ciebie kocha?
- Tak bardzo jak ja ją.
- Proszę Cię, Victorio. Nie bądź naiwna. Jeśli dziewczynka jest blisko Ciebie to bo dajesz jej prezenty. I to może dzięki Tobie zdobyć, ale nic więcej. Nie wierz tak bardzo, siostrzyczko.
- Lucrecia! Lucrecio, twoje słowa już mnie nie bolą. I wiesz co mnie martwi? Że każdego dnia jesteś co raz bardziej zgorzkniała. Lucrecio tak dużą krzywdę Ci wyrządzono, że nigdy nie zwrócono na Ciebie uwagi.

Te słowa bardzo zabolały Lucrecię chociaż udawała, że jest inaczej. Nigdy nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Cristobal zainteresował się jej siostrą, a nie nią.

- Zamilcz! Nie masz prawa!
- Czyżbyś ty je miała?
- Dosyć, Victorio. Nie mamy po co rozmawiać o tym, co się stało. Na szczęście dla wszystkich. Jego już tu nie ma.

Lucrecia weszła do swojego pokoju i zaczęła płakać. Czuła wielki ból w sercu, ale uznała że musiała zrobić to co zrobiła wobec Cristobala i własnej siostry, Victorii.

- Dlaczego wolałeś ją? Byłam o wiele lepsza od swojej siostry.

Victoria wróciła myślami do rzeczywistości i wyjęła kuferek ze zdjęciami oraz różnymi innymi rzeczami dotyczącymi Cristobala. W tym sztuczną różę otoczoną małymi brylantami, którą dostała od Cristobala kiedy po raz ostatni się widzieli.

- Na szczęście dla wszystkich? Ciebie już tu nie ma. Nie, Lucrecio. Nie na szczęście dla wszystkich. Przynajmniej nie dla mnie!

Po policzku popłynęło jej kilka łez. Nie mogła uwierzyć, że mimo minionych już lat. Nadal żyje w niej miłość do Cristobala oraz ich wspólne wspomnienia nadal są żywe w niej, chociaż próbuje udawać że go nienawidzi za to, co jej zrobił. Nie jest w stanie tego zrobić przed samą sobą.

10 lat wcześniej w domu Alvarez:

Ana została przywieziona do domu Lucrecii i Victorii, żeby zajęły się Aną pod nieobecność Javiera i Danieli, którzy pojechali na ślub ich przyjaciółki, Laury.
Ana dostała na swoje urodziny pieska od swoich rodziców, na co Lucrecia nie mogła pozwolić dlatego wyrwała jej pieska, odebrała go biednej dziewczynce która bardzo płakała.

Wtedy przybiegła Victoria, która zastała Anę w tragicznym stanie.

- Ana, skarbie co się dzieje? Dlaczego płaczesz?
- Ciocia, zabrała mi mojego pieska którego dostałam na moje urodziny od rodziców.
- Skarbie, nie płacz. Na pewno to był wypadek.
- Nie, zrobiła to specjalnie! Chce iść do moich rodziców. Chce żeby mój piesek do mnie wrócił! Błagam Cię, ciociu Victorio! Nie chce być tutaj.
- Skarbie, uspokój się. Porozmawiam z twoją ciocią Lucrecią, żeby oddała Ci twojego pieska. Uspokój się, kochanie.
- I jeśli nie będzie chciała go zwrócić?

Victoria myślała dlaczego Lucrecia zawsze wręcz nienawidziła Any, nie potrafiła tego zrozumieć. Próbował pojąć zachowanie swojej siostry ale nie była w stanie.

Victoria wróciła myślami do przeszłości.

Victoria weszła wściekła do gabinetu swojej siostry, Lucrecii.

- Jak śmiesz robić krzywdę, małej?
- O czym mówisz?
- Zabrałaś jej pieska, który podarował jej Javier. I zraniłaś ją.
- Nie przesadzaj. Jedyne co zrobiłam to dałam jej limit. Musi się nauczyć że tutaj nie najważniejsza jest jej święta wola.
- Nie pozwolę żebyś źle ją traktowała. Jeśli Javier się dowie. To nigdy Ci tego nie wybaczy. I nie sądzę że to będzie dla Ciebie odpowiednie. Wiesz Ana chce zadzwonić do Danieli i Javiera. Chce żeby przyjechali po nią, w tej chwili.
- Mówiłam Ci, że to niegrzeczna dziewczynka.
- Posłuchaj, Lucrecio. Nie chce problemów z dziewczynką. I nie sądzę że ty chcesz mieć problemy z Javierem. Więc żeby zapobiec dyskusjom dla Was obojga, Ana nic nie powie ale musisz pozwolić żeby piesek został z nią.
- W żadnym wypadku.
- Więc to ja zadzwonię do Javiera. I powiem mu jak wyglądają sprawy.
- Nie groź mi, Victorio!
- To ty mi nie groź. Jeśli kochasz Anę, to udowodnij to. Dajesz mi motywy aby myśleć że naprawdę jej nie znosisz. Że jej nienawidzisz bo... Za to kim jest. I za to kogo reprezentuje.

Victoria mimo sprzeciwu swojej siostry, Lucrecii. Przyniosła pieska, Anie żeby przestała płakać i cierpieć, bo nie mogła patrzeć na jej cierpienie.

- Ciociu! Dziękuję.
- Skarbie! Widzisz wszystko ma swoje rozwiązanie, nawet śmierć.
- I jeśli ciocia Lucrecia będzie chciała mi go zabrać?
- Nie, nie to się nie stanie. Nie martw się. I teraz ułożymy twoje puzzle, skarbie.
- Ale nie mamy tutaj wszystkich piesków.
- Już wiem, mam tutaj pewien łańcuszek. Zerwij mi go!
- Gotowe!
- Teraz dasz mi wszystkie pieski.
- To jest medalik?
- Tak, skarbie. Daj mi wszystkie. Kiedy wrócą twoi rodzice to zobaczymy gdzie go kupili i zobaczymy czy będzie można go zwrócić. Zgadzasz się?
- Tak, ciociu. Tutaj jest.
- Dziękuję, kochanie.

Lucrecia przechodziła obok pokoju Any i zauważyła co robią Victoria i Ana. Miała ochotę w tej chwili zabić je obie, za to że spokrewnione w linii krwi.
Ana w tej chwili bardzo mocno przytuliła Victorię i powiedziała:

- Bardzo mocno Cię kocham, ciociu.
- A ja Ciebie.
- Jesteś bardzo dobra, ciociu.
- Twoja ciocia Lucrecia także Cię kocha,
- Może i tak, ale nie tak jak ty. Jesteś super!

Nadszedł wieczór i dzień ślubu Cristobala i Laury. Przed uroczystością, jedynie cywilną bo Cristobal nie zgodził się na ślub kościelny z powodu tego, że zgodził się ożenić z Laurą jedynie ze względu na Alejandra, który stał się światłem jego oczu. Odkąd go poznał.

Daniela, Javier i Laura rozmawiali razem przed Urzędem stanu cywilnego. Laura bardzo się ucieszyła gdy ich tylko zobaczyła.

- Zobacz jaka jesteś piękna, Danielo.
- Javier, jak się masz?
- A ty?
- Nie widać, że cudownie.

W tym momencie Laura zawołała Cristobala, żeby podszedł do nich.

- Witaj, kochanie – pocałował Laurę w policzek.
- Przedstawiam Ci moich przyjaciół, Danielę i Javiera.
- Bardzo mi miło. Jestem Cristobal Mendoza.
- Wzajemnie. Jestem Javier Alvarez.

Cristobala dosłownie sparaliżowało kiedy usłyszał nazwisko Javiera, nie mógł uwierzyć że akurat w tak ważnym dla niego dniu, jego przeszłość do niego znowu powróciła. Przypomniał sobie, że Javier jest starszym bratem Victorii i Lucrecii. Nie mógł uwierzyć, że przeznaczenie po raz kolejny tak okrutnie z niego zakpiło.

W tym samym czasie Ana próbowała dodzwonić się do swoich rodziców, ale to nic nie dało bo telefon cały czas był zajęty.

Wtedy weszła do pokoju Lucrecia.

- Przestań wydzwaniać. Javier i Daniela na pewno są już na ślubie, swojej przyjaciółki.
- Chce z nimi porozmawiać.
- Spróbuj więc trochę później. Chodźmy na kolację. I jeszcze jedno, ten zwierzak do jadalni nie wchodzi. I nie będę o tym dyskutować ani z Tobą ani z twoim obrońcą. Mam na myśli Ciebie, Victorio. Nie zmienię zdania!

Cristobal siedział na ławce przed Urzędem stanu cywilnego i przypomniał sobie wszystkie szczęśliwe chwile jakie przeżył z Victorią, jak również chwilę gdy został powiadomiony przez Lucrecię że jej siostra, Victoria zmarła na zawał. Po tylu latach nie potrafił pogodzić się z jej odejściem. To było dużo trudniejsze niż się tego spodziewał.

Laura i Cristobal weszli do Urzędu stanu cywilnego.

- Bierzesz Cristobala jako swojego męża i przyrzekasz kochać go i szanować, w każdym dniu swojego życia.
- Tak, biorę panie Sędzio.
- I ty, Cristobal. Bierzesz Laurę jako swoją żonę. I przyrzekasz ją kochać i szanować w każdym dniu swojego życia.

W tej chwili Cristobal rozglądnął się wokół gości i spojrzał na Danielę i Javiera.

- Wybacz mi, Victorio ale muszę to zrobić! - pomyślał.
- Tak biorę, panie Sędzio.

W tym samym czasie Lucrecia, Ana i Victoria jadły kolację.

- Razem z Rosario, zrobiłyśmy ciasto czekoladowe.
- Dziękuję, ciociu. Uwielbiam twoje ciasta.
- Dziękuję, skarbie.
- Ty nie, Victorio. Cukier robi Ci krzywdę!
- Dlaczego cukier robi Ci krzywdę, ciociu?
- Bo jestem diabetykiem.
- I co to jest?
- Cukrzyca to jest choroba, która przetwarza złą glukozę i nie może jeść cukru. Dlatego nie może pić.
- I dlaczego to masz, ciociu?
- Jest dużo powodów. Ale twoja ciocia Victoria ma to od 10 lat. Odkąd przeżyła pewną silną presję. Pamiętasz to, prawda?
- Chociażbym chciała, nie mogę zapomnieć. Ty zawsze sprawiasz, żeby mi to przypominać.

W tym samym czasie odbył się wielki ślub Cristobala i Laury. W pewnym momencie goście zażądali od Cristobala, wzniesienie toastu kiedy już był mocno pijany.

- Dziękuję wszystkim za przybycie. Jestem szczęśliwy, że mam teraz piękną żonę i cudownego syna, Alejandra. Chce wznieść toast za Was wszystkich oraz żebyście nie żyli w piekle do końca waszych dni, tak jak ja! Na zdrowie! - krzyknął i sam wypił kieliszek tequili.


Po chwili Cristobal upadł na ziemię, jego przyjaciele zabrali go do pokoju bo widać było że Cristobal nie ma już siły na dalszą zabawę.

Victoria siedziała samotnie w swoim pokoju i mówiła do zdjęcia swojego ojca. Miała straszne poczucie winy za jego śmierć.

- Wybacz mi, tato. Nigdy nie chciałam zrobić Ci krzywdy. Nigdy. Wybacz mi!

Victoria zaczęła płakać, nie mogła pozbyć się tego bólu. Nawet po latach.

Lucrecia po cichu weszła do pokoju Any, dziewczynka bardzo się przestraszyła. Lucrecia w pewnym momencie bardzo mocno złapał Anę za rękę oraz przycisnęła rękę do jej buzi. Patrzyła na nią z ogromną nienawiścią w oczach.

- Chce żeby to było dla Ciebie jasne, że to ja rządzę w tym domu. Nie płacz, przeklęta dziewucho! Zamknij się! Nawet nie waż się cokolwiek powiedzieć Victorii lub swoim rodzicom. Bo wtedy zobaczysz kim jestem. Rozumiesz?

W nocy Ana usłyszała telefon i czym prędzej pobiegła go odebrać. To była mama, Any – Daniela.

- Jak się masz, skarbie?
- Proszę Cię, mamo. Przyjedź po mnie. Ciocia Lucrecia mnie uderzyła! - Proszę Cię, mamo. Przyjedź!

W tym momencie Lucrecia wyrwała Anie słuchawkę. Daniela była bardzo zaniepokojona tym, co właśnie powiedziała jej Ana. Czym prędzej wraz z Javierem wsiedli do samochodu i jechali do domu Lucrecii.

- Przysięgam, że jeśli Lucrecia uderzyła Anę to nie zobaczy jej do końca swojego życia.
- Nie mogę w to uwierzyć. Zobaczymy co ona powie.
- Jak zawsze musisz stać u boku swojej siostry, ale nigdy nie zwracałeś na mnie uwagi. Lucrecia nie kocha małej.
- Lucrecia kocha małą.
- Dlaczego jesteś ślepy? Twoja siostra to zła osoba. Zawsze taka była!
- Dosyć, Danielo. Nie pozwolę żebyś tak mówiła o Lucrecii, po tym wszystkim co dla nas zrobiła. Pamiętaj że bez niej nie bylibyśmy rodziną jaką jesteśmy!

W tym momencie znad przeciwka wyjechała ciężarówka. Javier nie zdążył zatrzymać swojego samochodu i doszło do tragicznego wypadku.

Kilka godzin później, Victoria odebrała telefon ze szpitala, w którym pielęgniarka powiadomiła ją o tragicznym wypadku Javiera i Danieli.

- Kto dzwoni, Victorio? Co się dzieje? Odpowiedz!
- Javier i Daniela mieli wypadek.
- Nie, moi rodzice. Nie!
- Widzisz co sprowokowałaś sowimi naleganiami. Jeśli mój brat miał wypadek to z twojej winy! Z powodu twojego kaprysu bo nalegałaś żeby wrócili.

Victoria wraz z Aną weszły do sali gdzie leżała Daniela.

- Obiecuję, mamo że zawsze już będę grzeczna, ale nie chce żebyś tutaj była.
- Córeczko, wysłuchaj mnie. Wysłuchaj, co mam Ci do powiedzenia.
- Danielo, nie wysilaj się!
- Potrzebuje to zrobić, Victorio! Córeczko, chce żebyś wiedziała iż jesteś najcudowniejszą rzeczą jaka wydarzyła mi się w życiu. Jesteś wielkim błogosławieństwem w moim życiu.
- Kocham Cię, mamo!
- Chce żebyś wiedziała, córeczko. Że nie jesteś sama. Że twój tata Cię uwielbia i twoja ciocia Victoria, także. Musisz widzieć ją jako prawdziwą matkę.
- Nie umieraj!
- Victorio, obiecaj mi że zaopiekujesz się Aną. Naszą Aną, że dasz jej całą swoją miłość. I że nasza córka nie będzie się czuła sama.
- Przysięgam!
- Zawsze będę u twojego boku, Ano! Kocham Cię!

Po tych słowach Daniela zmarła. Lucrecia czekała na rezultaty po operacji, jej brata Javiera. Niestety lekarz ją powiadomił, że Javier nie przeżył operacji i zmarł na stole operacyjnym.

Ana wraz ciocią Victorią i Lucrecią przebywały w sali gdzie leżało ciało Javiera.

- Morderczyni!
- Zamilcz, Lucrecia! I nie mów głupot. W swoim życiu nie waż się tak mówić do Any, jak to właśnie zrobiłaś.
- Gdyby nie ona, nic takiego by się nie stało. Odkąd Ana przyszła na ten świat tylko sprawia problemy. Nigdy jej nie wybaczę, że przez nią mój brat nie żyje.
- Ana nie jest niczemu winna.
- Wygląda na to, że nie obchodzi Cię śmierć naszego brata. Oczywiście skoro ty także masz czyjąś śmierć na swoim sumieniu.
- Śmierć Javiera i Danieli złamało mi duszę. To straszna tragedia, która się wydarzyła ale winną nie jest Ana. To co się stało to był wypadek. To była wola Boga.

Kilka dni później, po pogrzebie Danieli i Javiera w domu Alvarez:

Lucrecia przyjęła adwokata w swoim biurze, który powiadomił ją że została opiekunem Any dopóki nie osiągnie pełnoletności.

- Twój ojciec Javier zostawił wiele długów dlatego przeniosę Cię do szkoły dla zakonnic, Ano.
- Nie chce opuszczać szkoły!
- Nie krzycz! Jako twój opiekun wiem, co jest dla Ciebie najlepsze.

W tym samym czasie Cristobal po swoim ślubie, obudził się z bólem głowy wcześnie rano. Czuł jednak wielki ból w sercu i nie mógł się opanować. Znalazł butelkę tequili w barku i pił dopóki starzcyło mu siły.

- Boże, nie mam po co żyć. Nie mam po co!

Wtedy do pokoju weszła Laura i zobaczyła Cristobala w tragicznym stanie.

- Kochanie, tragicznie wyglądasz. Już piłeś?
- Nie zbliżaj się do mnie. Jesteśmy małżeństwem, ale nie kocham Cię i nigdy nie pokocham. Zrozum to? Zrobiłem to dla Alexa, tylko dla niego!

Victoria kilka godzin później znalazła list od Any, w którym napisała że odchodzi z domu. Wtedy do jej pokoju weszła Lucrecia.

- Co się dzieje?
- Lucrecia, Ana odeszła z domu.
- Przeklęta dziewucha!
- Z twojej winy odeszła!
- Z mojej winy?
- Tak. Byłaś okrutna dla niej i obwiniłaś ją o wszystko, co się stało.
- Tak? Jeszcze tego mi brakowało. Teraz jestem winną wszystkiego. Prawda? Ja jestem winna?
- Tak. Ty jesteś prawdziwą winną wszystkiego. Wszystkiego!

W tym momencie Lucrecia uderzyła Victorię w twarz. Po chwili do pokoju weszła Rosario, zaufana pracownica rodziny Alvarez.

- Nie waż się mnie bić!
- Więc przestań mówić głupoty i zachowywać się jak histeryczka.
- Jeśli coś się stanie, mojej dziewczynce. To umrę!

Lucrecia znalazła na zewnątrz sierocińca gdzie bawiła się wraz z Palomą. Na siłę zmusiła Anę żeby wróciła do ich domu.

Ana weszła do pokoju cioci Victorii kiedy ona się kąpała. Na łóżku zauważyła jej kuferek, który zawsze przed wszystkimi ukrywała i zaczęła go przeglądać. Wtedy wyszła Victoria, Ana miała w ręce list jaki ponad 10 lat temu napisał do niej Cristobal.

- Co robisz, Ano?
- Nie wiedziałam, że masz tyle listów.
- Daj mi to!
- Kim on jest, ciociu?
- Ana, daj mi ten kuferek. Proszę! Nie masz żadnego prawa przeglądać moje rzeczy. Zabraniam Ci żebyś kiedykolwiek ponownie to zrobiła!

Victoria po raz pierwszy krzyknęła wtedy na Anę, nigdy wcześniej się jej to nie zdarzyło.

- Proszę Cię, wybacz mi.
- Nigdy tak do mnie nie mówiłaś.
- Przepraszam, straciłam kontrolę.

Ana po chwili wyszła z pokoju Victorii.

Victoria wróciła myślami do rzeczywistości. Nie mogła uwierzyć, że życie i przeznaczenie tak z nią sobie poigrało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vicky dnia Śro 17:27, 10 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wodzko
Moderator



Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:45, 10 Sie 2011    Temat postu:

Świetny powrót do przeszłości, podobało mi się bardzo....

I ten odcinek, taki długi.... mmmmm...........

Uwielbiam Cie, za to co stwarzasz.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicky
Użytkownik



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:28, 11 Sie 2011    Temat postu:


Camila Montenegro – najlepsza przyjaciółka Victorii, opiekunka Palomy odkąd opuścili dziewczynkę rodzice.



Rosario Montesinos – gospodyni w domu Alvarez, od ponad 20 lat.



Alba Mendoza (Jacqueline Andere) – ciotka Cristobala, która nienawidzi szczerze Victorii bo pokryjomu podkochuje się w swoim siostrzeńcu. Doprowadziła do wypadku własnej siostry w którym właśnie zginęli rodzice Cristobala.



Fabiola San Roman – kobieta zawsze była zakochana w Cristobalu, pomogła Albie oraz Lucrecii rozdzielić Victorię i Cristobala.

Odcinek 6:

Ana wraz z Palomą były w Fundacji, której właścicielką jest szanowana i podziwiana Victoria Alvarez. Kiedy do budynku wszedł Alejandro Mendoza, który od razu zwrócił uwagę Palomy jak i Any. Obu dziewczynom bardzo się spodobał.

- Nie widzisz jaki przystojniak, Ana? Chodźmy go poznać.
- Jak możesz?
- To nie ważne. Nie bądź głupia.

Paloma wraz Aną zbliżały się do Alejandra, który miał w ręku bukiet pięknych czerwonych róż bo był umówiony na spotkanie biznesowe z panią Lucrecią Alvarez.

- Cześć! - powiedziała pierwsza Paloma.
- Witaj! - odpowiedział Alejandro.
- Masz papierosy które mi podarujesz?
- Wybacz, ale nie palę.
- Ale szkoda.
- Paloma, już. Dosyć!
- Do zobaczenia!
- Dla kogo są te róże? Dla dziewczyny?
- Paloma, proszę udawaj dyskretną. Inaczej zda sobie sprawę że pragniesz praktycznie go zjeść.
- Tak, jaki cukiereczek!
- Tak, mówisz o wszystkich.
- Ale bardzo mi się spodobał!
- Ciekawe kiedy przyjechał i kim jest bo wcześniej go tutaj nie widziałam!
- Nie przesadzaj, Paloma!
- Ana, nie bądź taka. Zaczynasz przypominać swoje ciotki i zakonnice. Poza tym chłopak jest bardzo przystojny!
- Moje ciotki będą miały do mnie pretensje jeśli późno wrócę.
- Ana! Nie przesadzaj!

W tej chwili Alejandro wrócił się i podarował każdej z dziewczyn czerwoną różę.

- Mam nadzieję że jeszcze się zobaczymy! Do widzenia! - uśmiechnął się na pożegnanie i odszedł w stronę gabinetu pani Lucrecii.
- Co ten przystojniak, chce od twojej nudnej ciotki Lucrecii? Ciekawe! O milion razy zabawniejsza jest twoja ciocia Victoria!
- Z tym akurat masz rację, moja ciocia Lucrecia jest strasznie zgorzkniała! Ale nigdy mi nie powiedziała, dlaczego! Cóż, muszę wracać do domu. Później się zobaczymy! Pa! - powiedziała i pojechała do domu.

Alejandro zapukał do biura pani Lucrecii, ale nikt nie odpowiadał. Po czym zapytał jej osobistą sekretarkę czy pani Lucrecia jest obecna, ale niestety jej nie było. Chłopak lekko się zdenerwował bo byli umówieni dokładnie dzisiaj i na ta godzinę. Sekretarka poprosiła, że jeśli jest to bardzo ważne, to może porozmawiać z panią Victorię. Chłopak zgodził się bo słyszał że siostry Alvarez bardzo się od siebie różnią. Zastanawiał się tylko skąd zna to nazwisko. Był pewien że już gdzieś je słyszał, tylko nie pamiętał gdzie.
Zapukał delikatnie do drzwi gabinetu pani Victorii, która z uśmiechem na twarzy poprosiła go do środka.

- Dzień dobry, pani Alvarez! Panienka Gaby pozwoliła mi żebym z panią porozmawiał, ale jeśli jest pani zajęta. To możemy to zrobić innego dnia! - uśmiechnął się do kobiety, wchodząc do środka.
- Nie, oczywiście że nie. Siadaj, chłopcze. W czym mogę Ci pomóc?
- Przepraszam bardzo, nie przedstawiłem się. Nazywam się Alejandro Mendoza i miałem znaleźć dla pani siostry interesującą ziemię właśnie tutaj!
- Mendoza? Nazywasz się Mendoza?

Victoria od razu zaniemówiła i bardzo zbladła. Alejandro bardzo się przestraszył i podał pani Victorii szklankę wody.

- Dobrze się pani czuje?
- Tak, nic mi nie jest. Przepraszam.
- Na pewno?
- Nie martw się, Alejandro. Masz ładne imię. A można wiedzieć kim jest twoja matka?
- Laura Espinoza Mendoza. Zna ją pani?
- Tak, w dzieciństwie byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami aż do pewnej tragedii, ale nie przyszedłeś rozmawiać o moim życiu osobistym. Więc o co chodzi?
- Tutaj, mam plany tych ziem. Są naprawdę najlepszej jakości i sądzę że nieruchomości jakie tutaj powstaną przyniosą wielki zysk. Pomyślałem że można by było tutaj z boku wybudować wielki hotel z basenem, czterogwiazdkowy najlepiej. To przyniosłoby bardzo wielki zysk. A obok mógłby stać naprawdę wspaniały ogród, powiedzmy ze sztucznym wodospadem i fontanną. Co pani o tym myśli?
- To naprawdę cudowny pomysł. Uzgodnię wszystko z moją siostrę i zawiadomię Cię czy się zgadzamy na twój pomysł lub czy może wprowadzimy jakieś poprawki. Tylko zostaw swoje namiary.
- Tak, oczywiście. Proszę. Zapomniałbym te kwiaty są dla pani– powiedział Alejandro, wyjmując z kieszeni swoją wizytówkę, a następnie wręczając kwiaty Victorii.
- Bardzo dziękuje, Alejandro. Widzę że mieszkasz bardzo blisko. Do zobaczenia wkrótce, Alejandro – uściskała dłoń chłopakowi, po czym pożegnała się z nim.

Poczekała aż Alejandro zamknie za sobą drzwi jej biura, wtedy zamknęła drzwi na klucz. I otworzyła szafkę w którym miała zdjęcie Cristobal.

- Czy to możliwe, Cristobal? Czyżby to był twój syn? Nie, to niemożliwe. Ciebie nie ma tutaj. Nie możesz być tak blisko mnie. Nie możesz!

Po chwili swoich rozmyślań, Victoria opuściła swoje biuro i pojechała do domu.

Victoria przyszła do domu i pomagała Rosario przy przygotowaniu kolacji kiedy weszła Lucrecia.

- Ana powinna już tu być. Nie widzisz która jest?
- Nie przesadzaj, Lucrecio. Nadal jest wcześnie.
- Ana doskonale wie, że po wyjściu z pracy musi od razu wrócić do domu bo lubię zawsze jeść o tej samej porze. Ta dziewczyna nie rozumie. Naprawdę.
- Ana nie jest już dziewczynką.
- Ale zachowuje się jakby wciąż nią była. Gdyby Ana zachowywała się odpowiednio to dałabym jej więcej wolności. Ale ta dziewczyna musi być śledzona i kontrolowana. Przypomina tak bardzo Ciebie, Victorio!
- Dzięki Bogu. Bo jeśli przypominałaby Ciebie to byłaby biedna.

W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, Lucrecia miała dosyć tej absurdalnej rozmowy ze swoją siostrą, Victorią więc poszła otworzyć.

- To muszą być rzeczy jakie przyniosła Inez, żebyśmy mogły potem je zanieść do szpitala. Rosario, przygotuj lepiej stół na kolację.
- Dobrze, panienko.

Po wyjściu Lucrecii, Rosario wraz z Victorią roześmiały się.

W domu państwa Mendoza:

Laura siedziała spokojnie na kanapie kiedy wszedł do domu Alejandro, po chwili także przyszedł Cristobal który dopiero co wrócił z pracy.

- Cześć, mamo!
- Jak się masz, Alejandro?
- Mam dla Ciebie niespodziankę. Te kwiaty są dla Ciebie – powiedział dając jej piękny bukiet róż.
- Alejandro, synu. Jak dobrze że już przyszedłeś. Jak się masz? Jak Ci poszło? - zapytał witając się z Alexem i uściskał go mocno.
- Bardzo dobrze, tato. Bardzo dobrze.
- Tak się cieszę że skończyłeś już studia i rozpoczniesz swoją własną karierę. Jak dobrze.
- Już dosyć, Lauro. Już!

Ana wróciła do domu kiedy Lucrecia rozmawiała z Inez.

- Dzień dobry, ciociu. Dzień dobry, pani Inez.
- Każdego dnia jesteś co raz bardziej ładniejsza. Twoja pomoc w szpitalu bardzo mi pomoże.
- O czym pani mówi?
- O przygotowaniu wszystkiego w szpitalu żeby wysłać wszystkie potrzebne rzeczy do najbiedniejszych rodzin w Meksyku. I twoja ciocia Lucrecia hojnie nam pomaga.
- Chodzi o to, że mam pewne egzaminy na uczelni i...
- Znajdziesz czas na inne rzeczy i nie sprawisz mi rozczarowania. Już powiedziałam Inez, że może na Ciebie liczyć.
- Skoro już zdecydowałaś. To tak będzie, ciociu. Idę pokoju żeby się przebrać. Przepraszam, pani Inez.

Ana była bardzo zła na swoją ciocię Lucrecię za to, że decyduje o pewnych ważnych sprawach za nią. Kiedy weszła do jej pokoju ciocia Victoria.

- Witaj, kochanie. Jak Ci poszło w Fundacji?
- W Fundacji dobrze, ale ciocia Lucrecia jest z panią Inez i właśnie mi powiedziała naprzeciw niej że mam jej pomóc w szpitalu.
- Ty nie chcesz?
- To nie tak, że nie chcę. Ale denerwuje mnie że zmusza mnie do rzeczy bez zapytania mnie o zdanie.
- Ano, porozmawiaj z Lucrecią i powiedz żeby nie zobowiązywała Cię do danego słowa za Ciebie.
- Aj, ciociu. Jakbyś nie znała cioci Lucrecii. Nie słucha wyjaśnień i nie prosi o zdanie w jakiejkolwiek sprawie nikogo. Nie wiem jak mój tata mógł ją zrobić moim opiekunem. Powinien to zostawić Tobie. Jesteś bardziej wyrozumiała, ciociu.
- Zobaczę co będę mogła zrobić żeby Lucrecia nie musiała Cię do tego zmuszać.
- Naprawdę? Dziękuję, ciociu – uśmiechnęła się do swojej cioci Victorii i mocno ją uściskała.

Wtedy Victoria zobaczyła na stoliku różę jaką Ana dostała od Alejandra.

- I ten kwiat?
- Jest piękny, prawda? Dostałam go od chłopaka który przyszedł do Fundacji.
- Aj, więc chłopak!
- Tak, chłopak. Nie sądzę że jeszcze go zobaczę.
- I jest przystojny?
- Ciociu, co za pytanie? Tak, tak był przystojny. Zadowolona?
- Tak.
- Ciociu mam pewną pracę do zrobienia wraz z Palomą. Mogę iść?
- I dlaczego Paloma nie przyjdzie do domu? Wiesz dobrze, że Lucrecia woli abyś tu pracowała.
- Tak, ale Paloma nie czuje się dobrze w tym domu. Poza tym nie mamy internetu, a muszę na jutro napisać pracę zaliczeniową, ciociu.
- Tak, rozumiem. Nie martw się. Zajmę się tym.
- Dziękuję, ciociu. Jesteś aniołem! - przytuliła swoją ciocię i ucałowała ją.
- Chodźmy na kolację, Lucrecia była zdesperowana bo nie przychodziłaś.

W domu Palomy która mieszka ze swoją matką chrzestną, Camilą.

- Paloma, obiecałaś mi że w tym semestrze nie będziesz miała żadnych problemów z nauką.
- Przysięgam Ci, że mam na to wielką ochotę ale nauka nie należy do mnie.
- Jesteś dziewczyną bardzo inteligentną i nie jest tak, że nie możesz.
- To jest bardzo trudne, ciociu. Naprawdę. Nie chcę.
- Wysil się. To twoja jedyna odpowiedzialność. Poza tym bardzo mało brakuje żebyś skończyła studia.
- Wiem, ale nie martw się. Później przyjdzie Ana i pomoże mi we wszystkim, co muszę się nauczyć.
- Powinnaś się od niej uczyć. To jest dziewczyna wrażliwa, o szlachetnym sercu.
- A jaka ma być? Skoro jest zamknięta we własnym domu. Wiedźma nie pozwala jej wychodzić. Wygląda na to, że kiedy jest się starszym to stajesz się wiedźmą.

W domu Alvarez. Lucrecia, Victoria i Ana jadły w spokoju kolację.

- I jak Ci poszło na uczelni? - spytała Victoria.
- Bardzo dobrze. Mieliśmy lekcje psychologii, muzyki, a przede wszystkim historię malarstwa oraz poznaliśmy dzisiaj wszelkie umiejętności jakie musi posiadać każdy malarz.
- Gdybym urodziła się w tych czasach. To studiowałabym malarstwo
- Aby pracować w muzeum lub sprzedawać różne dzieła sztuki innym ludziom?
- Dlaczego nie? Uwielbiam sztukę. Gdybym nie była taka głupia na to, to poprosiłabym Camilę o pracę.
- Ale jak mówisz jesteś głupia. Poza tym kobiety z naszej rodziny pracowały jedynie w domu oraz dla dobra innych.
- Ale teraz jest inaczej, ciociu. Kobiety pracują.
- Tak? Jak w restauracji. Na pewno robią to bo mąż je zostawił. Aby zostać wystarczająca kobietą. Trzeba opiekować się swoim domem, mężem i dziećmi. Żeby nie zostać takim wyrzutkiem jak Paloma.
- Nie bądź niesprawiedliwa, Lucrecia. Camila zaczęła pracować kiedy się rozwiodła. I możesz mówić co chcesz, ale jest dla Palomy prawdziwą matką, dobrą i czułą.
- Tak, pani Camila jest bardzo dobrą osobą. I ja tak samo jak Paloma zamierzam naprawdę zacząć pracować, po tym jak oczywiście skończę studia.
- I za co zapłacisz za studia?
- Moimi dobrymi kwalifikacjami bardzo prawdopodobne że będę mogła liczyć na stypendium.

W domu Cristobala, wszyscy byli bardzo szczęśliwi z powodu tego, że Alejandro ma wspaniałą pracę oraz skończył swoje studia z wyróżnieniem.

- Alejandro uczył się w najlepszych szkołach w Meksyku i stałeś się taki sam jak twój ojciec. Człowiek pracujący.
- Teraz jesteśmy wszyscy tutaj razem i jestem bardzo szczęśliwy że tutaj jesteśmy. I będziesz pracował teraz dla samego siebie. Na pewno zostaniesz najlepszym architektem w tym mieście.
- Może zostać kim tylko zechce, byle nie malarzem.
- Dlaczego nie, mamo?
- Nie ważne! Jestem zmęczona! - powiedziała i poszła do sypialni.
- Co się dzieje, tato?
- Nic. A teraz opowiadaj, jak Ci poszło w pracy?
- Bardzo dobrze. Poszedłem na spotkanie do pani Alvarez, bardzo dobrze mnie potraktowała. Powiedz mi, tato. Znasz ta rodzinę?
- Znałem ją ponad 20 lat temu aż do pewnej tragedii, ale nie mówmy o smutnych rzeczach.
- Mają do mnie zadzwonić. To będzie mój pierwszy ważny projekt. Tak się cieszę, tato! Muszę już iść. Wstałem bardzo wcześnie i chce się położyć. Do zobaczenia! - uściskał ojca i poszedł do swojego pokoju.

Victoria malowała pewien obraz kiedy do jej pokoju weszła Lucrecia.

- Nie widziałaś, Any?
- Poszła uczyć się do domu Palomy.
- I kto jej dał pozwolenie? Ana doskonale wie, że nie podoba mi się aby przebywała w tym domu.
- Potrzebny jest Anie internet. I skoro nie pozwoliłaś żebyśmy miały go w domu. To Ana nie ma innego wyjścia jak pójść do domu Palomy.
- W tym domu mamy wiele książek. Nie potrzebny jest jej internet. Teraz dziewczyny wszystko robią najłatwiej.
- To jest technologia żeby przyspieszyć pracę.
- Ta cała Paloma jest straszna dla Any. To niemożliwe, że przez te wszystkie lata nie można było ich rozdzielić.
- Paloma jest prawdziwą przyjaciółką jaką ma Ana. I jest jedyną którą nie powstrzymałaś.
- Wydaje się że Ci się to podoba?
- Zobaczę się z Rosario żeby jej pomóc w kuchni.

W domu Palomy, Ana pomagała Palomie w zrobieniu pracy zaliczeniowej.

- Musimy to zrobić, Paloma oraz trzeba to zrobić według punktów jakie podał nam wykładowca.
- To nie tylko punkty ale także książki które kazał nam przeczytać. Ale na szczęście możemy to rozwiązać.
- Tutaj jest, już gotowe. Trzymaj! - powiedziała podając pracę zaliczeniową Palomie.
- Dziękuję, przyjaciółko. Jesteś cudowna. Posłuchaj, kim był ten chłopak? Był przepiękny. Widziałaś jego oczy?
- Nie, nie przyglądnęłam się mu dobrze.
- Niech będzie jasne, że ja go pierwsza zobaczyłam.
- Nie jestem rywalką dla Ciebie.
- Wyobrażasz sobie jak całuje i jak Cię pieści?
- Paloma, jesteś szalona.
- Tak, chciałabym to odkryć.

Javier przyjechał wraz ze swoim ojcem do Meksyku. Zadzwonił do Alejandra i umówili się w restauracji matki, Alexa.

- Alex. Jak się masz, bracie?
- Przyjechałeś. A ty jak się masz, Javier? - zapytał Alex ściskając przyjaciela.
- Nie mam na co narzekać. Chcesz tequili? Poproszę dwa razy tequila!
- I co teraz zamierzasz robić, Alejandro? Dalej chcesz prowadzić to biuro architektoniczne, czy raczej zająć się czymś innym?
- Na razie chce spróbować w tym moich sił, a jak się nie uda to zostanę kucharzem. Wiesz, że zawsze kochałem kuchnię. Tak jak moja mama.
- Tutaj bardzo trudno podobno prowadzi się interesy, tak mi mówił ojciec ale mam nadzieję że sobie poradzimy. Rozmawiałeś już z panią Alvarez? I jak? Spodobał się jej twój pomysł na tą ziemię?
- Rozmawiałem z panią Victorią. Obiecała przekazać wszystko swojej siostrze. Na pewno wszystko się ułoży. Ale cały czas po głowie krąży mi to nazwisko. Czuje że kiedyś je usłyszałem, tylko nie wiem gdzie i co najważniejsze od kogo.
- Mam nadzieję że nie zanudzimy się tutaj, bracie. Ale są tutaj bardzo piękne kobiety.
- Zauważyłem.
- Już Ci się jedna spodobała, Alex?
- Możliwe, możliwe.

W sklepie który należy do Camili. Victoria przyszła mając nadzieję że znajdzie coś w miarę taniego dla siebie oraz Any.

- Zobacz, Victorio. Właśnie to dostałam. To bardzo dobry towar i w dobrej cenie. Możesz mi zapłacić później. Jeśli coś Ci się spodoba.
- Naprawdę?
- Tak, spójrz na to. Na pewno twojej siostrzenicy bardzo by się spodobała – powiedziała pokazując Victorii piękną czarną sukienkę z małymi, błyszczącymi cekinami, lekko wydekoltowaną.
- Lucrecia nie lubi kiedy Ana się tak ubiera.
- Ale Ana jest młoda i ma prawo do rozrywki, tak samo do tego żeby się zakochać. Zapewniam Cię że się jej spodoba.
- Masz rację. Ana jest w wieku na miłość. Dlatego kupię jej ją. Będzie wyglądała prześlicznie.

Paloma wraz z Aną i swoją matką chrzestną, Camilą oraz Laurą – matką Alejandra siedziały w salonie, Laura chciała kupić pewien obraz od Camili kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Paloma poszła otworzyć. Bardzo się zdziwiła gdy w swoich drzwiach zobaczyła Alejandra. Paloma lekko się przestraszyła i uciekła, zostawiła jedynie otwarte drzwi Alejandrowi który wszedł do środka.
W korytarzu Paloma zastała Anę.

- To on, Ana.
- Kto? - zapytała dziewczyna, nie zdążyła nic więcej powiedzieć bo wtedy pojawił się Alejandro.
- Wejdź, kochanie – powiedziała Laura, widząc Alejandra.
- Camila, przedstawiam Ci mojego syna, Alejandra.
- Jak się masz, Alex?
- Dobrze. A pani?
- Dobrze, bardzo dziękuję.
- I Palomę już poznałeś?
- Tak.
- Jest piękna, prawda Alex?
- Tak. Jest bardzo piękna.
- A ty nie wiem co mam powiedzieć. Przystojniak.

Ana wróciła do swojego domu, ale już przy wejściu czekała na nia ciocia Lucrecia która miała do niej pretensje.

- Wydaje mi się niewiarygodne że z powodu biblioteki jaką mamy w tym domu. Musisz iść odrobić swoją pracę w domu tej dziewczyny.
- Ciociu, wyjaśnię Ci.
- Wyjaśnienia, które mnie nie przekonają. Poza tym wiesz, że pozwolenia w tym domu daję ja, a nie Victoria.

W tej chwili ze sklepu Camili wróciła Victoria.

- Wiem, ciociu. Przepraszam.
- Witajcie.
- Cieszę się że jesteś tutaj obie. To niemożliwe, że nadal nie rozumiecie kto rozkazuje i ma prawo w tym domu. To ja. I nadal odważacie się mi sprzeciwiać.
- Jeśli mówisz to bo pozwoliłam Anie uczyć się w domu Palomy.
- Mówię to z tego powodu, ale także z powodu Inez. Jak śmiesz sprzeciwiać się mojemu autorytetowi? I powiedzieć Inez, że Paloma nie pomoże jej w szpitalu.
- Nie, nie udawaj zaskoczonej. Na pewno ty ją o to poprosiłaś. I teraz obie sprzeciwiacie się mnie.
- Nie masz prawa decydować za mnie, ciociu.
- Oczywiście, że mam prawo. Jestem twoim opiekunem. Poza tym nie pozwolę żebyś mnie ośmieszała.
- Ale to, że jesteś moim opiekunem nie oznacza że...
- Cicho, Ano. Nic. Dopóki ja rządzę. Zrobisz to co ja powiem. Więc w przyszłą sobotę pójdziesz do szpitala. Czy Ci się to podoba czy też nie. I w tej chwili zadzwonisz do Inez, żeby ją przeprosić. Zrozumiano?
- Lucrecia, nie możesz jej zmusić.
- Jeśli nie chcesz problemów, Victorio. To lepiej zamilcz. Anę mogę zrozumieć, bo nadal jest jeszcze dzieckiem, ale ty. Dalej, zadzwoń do Inez.

Po tych słowach Ana nie chcąc kłócić się z ciocią Lucrecią, ale przede wszystkim aby nie stwarzać problemów cioci Victorii zadzwoniła do pani Inez z przeprosinami.

- Lucrecia, jedna sprawa jest taka że jesteś pełnoprawnym opiekunem Any, a druga że wykorzystujesz swoją władzę. Nie masz poczucia winy że jesteś taka okrutna dla niej.
- A ty nie masz poczucia winy za to co zrobiłaś? Nie zapominaj że ta cała sytuacja jest konsekwencją tego.

Ana siedziała w swoim pokoju i patrzyła na zdjęcie swoich rodziców.

- Tak bardzo mi Was brakuje. Mam 20 lat, ale moja ciocia Lucrecia wciąż się do mnie wtrąca. To mnie tak bardzo denerwuje. Wiem, że mogę liczyć na ciocię Victorię ale nawet ona nie jest w stanie nic zrobić przeciwko cioci Lucrecii. Poza tym naprawdę jest mi jej szkoda. Tak bardzo cierpi w swoim małżeństwie oraz przez ciocię Lucrecię. Nie zasługuje na to. Nie zasługuje!

Wtedy do pokoju weszła Victoria.

- Bardzo mi przykro. Chciałam tylko pomóc, ale zrobiłam wszystko przeciwnie.
- Nie martw się, ciociu. Denerwuje mnie, że jest taka. Wiem, że powinnam być przyzwyczajona ale nie mogę.
- Nie bądź smutna. Zobaczysz, że pewnego dnia to wszystko się skończy. Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Tak? Co to jest?
- Zobacz. Mam nadzieję że Ci się spodoba.

Victoria podała Anie reklamówkę w której była przepiękna czarna sukienka, którą kupiła dla Any

- Ciociu jest przepiękna. Bardzo dziękuję – uściskała mocno swoją ciocię Victorię.
- Powiedzieli mi, że to ostatni krzyk mody. I będziesz wyglądała w tym przepięknie. Założysz ją?
- Tak.

Ana poszła się przebrać do łazienki i wyszła w tej czarnej, obcisłej sukience jaką dostała od cioci Victorii.

- Skarbie, nie znam się bardzo na modzie ale myślę że jest trochę krótka.
- Taka jest i taka mi się podoba. Chociaż nie wiem kiedy ją założę. Ciociu może lepiej będzie jeśli ją zwrócisz lub damy ją Palomie. Nie sądzisz?
- Ale dlaczego, Palomie? Nie podoba Ci się?
- Oczywiście, że tak. Bardzo. Ale ona może ją założyć bez żadnych problemów. Camila pozwala się jej ubierać jak ona chce. Paloma może się zabawiać. W jej domu wszystko jest zupełnie inne. Za to ja tutaj nic nie mogę zrobić. Nie mogę się ubierać tak jak mi się podoba ani nie mogę nic mówić. Cały świat skrywa sekrety. Co ukrywa, ciociu?
- Skarbie. Chodzi o to, że każda rodzina jest inna. W naszym domu jesteśmy bardziej konserwartystami. W domu Palomy są bardziej otwarci na wszystko.
- Wolałabym, żebyśmy były takie jak one.
- Skarbie, nie jesteś tutaj szczęśliwa? Pewnego dnia będziesz wolna i zostaniesz właścicielką swojego przeznaczenia.
- Naprawdę w to wierzysz?
- Tak. Twoje życie musi być różne od mojego życia i Lucrecii. Musisz być inna od nas. Musisz być szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa.

Wtedy do pokoju Any, weszła Lucrecia.

- Rozmawiałaś z Inez?
- Tak, ciociu. I ta sukienka?
- Kupiłam ją dla Any. Jest bardzo piękna.
- Za droga. Więc jeśli chcesz wyjść to musisz się przebrać bo tak jak jesteś nie możesz wyjść na ulicę. I Tobie co się dzieje? Nie wiem o czym myślałaś, żeby kupować jej takie rzeczy.

Cristobal siedział samotnie w salonie kiedy przyszli Alejandro i Laura.

- Witaj, rodzinko. Gdzie byliście?
- Byliśmy w domu Camili, a potem razem spacerowaliśmy. Wtedy Meksyk wydaje się jeszcze piękniejszy niż za dnia. Jest bardzo dużo ludzi i piękne miejsca.
- Tak, mamo. Było bardzo pięknie.
- Co robisz, tato?
- Przeglądałem właśnie listę moich nowych obowiązków oraz pacjentów jakich jutro przyjmę oraz tych których muszę odwiedzić w domu ze względu na ich ciężki stan. Poza tym dostałem także list z Fundacji pani Alvarez, w którym zaprasza mnie na kolację ale nie jestem pewny czy powinienem pójść.
- Dlaczego nie, tato? W końcu to ważna osoba i uważam, że jest wspaniała. Dzisiaj z nią rozmawiałem i potraktowała mnie bardzo dobrze. Ta pani nie jest tylko kulturalna i miła, ale także przepiękna.
- Zawsze taka była, ale nie dorównywała urodą swojej drugiej siostrze.
- Dobrze, tato. Idę spać. Jestem trochę zmęczony. Poza tym muszę wcześnie wstać wraz z Javierem mamy jutro sporo pracy.
- Może posiedzimy razem i obejrzymy jakiś film. Co wy na to?
- Nie zwracaj uwagi na swoją matkę. Idź spać.
- Dziękuję, tato. Dobranoc! - powiedział Alejandro, ucałował matkę i uściskał swojego ojca, po czym poszedł na górę do swojego pokoju.
- Jestem na Ciebie zła, Cristobal. Alejandro nie powinien być zwykłym pracownikiem. Pochodzi z dobrej rodziny i jest twoim synem. Zawsze pragnęłam, żeby został kimś w życiu.
- Nie miej do mnie pretensji, Lauro. Kocham Alexa jak własnego syna, chociaż oboje znamy prawdę. Tak naprawdę nim nie jest i oboje dobrze wiemy, że nasze małżeństwo to jedna wielka farsa.
- Może i tak, ale jestem w ciąży. Nie zapominaj o tym.
- To prawda. Kochamy się tylko wtedy gdy mnie upijesz, bo na trzeźwo nigdy bym tego nie zrobił bo zawsze będę kochał tylko Victorię. Milion razy to powtarzałem, ale ty nigdy mnie słuchasz.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić? - krzyknęła i uderzyła mocno Cristobala w twarz.
- Nie waż się mnie bić. Mówię tylko prawdę. Jedyną, rozumiesz? Jedyną kobietą w moim życiu była i na zawsze zostanie jedynie Victoria Alvarez. Dobranoc! - powiedział idąc do sypialni dla gości. Nie miał ochoty dalej kłócić się z Laurą.

Następnego dnia Ana i Paloma spotkały się przed uczelnią gdzie dzisiaj miały się odbyć egzaminy na zakończenie studiów. Weszły do środka, gdzie rozpoczął się egzamin ustny z historii malarstwa.

- Ana, nic nie pamiętam.
- Ale jak to? Wczoraj wszystko Ci wyjaśniłam.
- Tak, ale nie mogę się skoncentrować. Od wczoraj myślę tylko o Alejandrze. Jestem zakochana. Ale wiem, że muszę się rozluźnić aby zdać egzamin. I dlatego potrzebuje twoją małą przysługę.
- Przysługę? Jaką?

W tym momencie Paloma pokazała jej swoją komórkę.

- Paloma, schowaj ją bo w innym wypadku Cię wyrzucą.
- Nie, nie wyrzucą mnie. Potrzebuje żebyś napisała do Alejandra. Potrzebuje żebyś porozmawiała z Alejandrem.
- Paloma, zaczekaj.
- Porozmawiaj z nim.
- Jesteś szalona? Porozmawiaj z nim jeśli chcesz.
- Proszę Cię. Jej mama zna mój głos. I kiedy odbierze dasz mi go.
- Paloma!
- Proszę Cię. To dla mnie bardzo ważne.
- Ale jeśli mnie złapią z twoją komórką. Ja za to nie odpowiadam. Rozumiesz?
- Dobrze. Dalej, dalej.

Ana wzięła komórkę od Palomy i zadzwoniła do domu państwa Mendoza.

Telefon odebrała Laura.

- Dom rodziny Mendoza. W czym mogę pomóc?
- Tak. Jest Alejandro?
- Kto mówi?
- Pewna przyjaciółka.

Laura po tych słowach zawołała Alejandra. Alejandro zbiegł na dół po schodach i wziął telefon od swojej matki.

- Słucham?
- Alejandro, cześć. Jak się masz?
- Kto mówi?
- Paloma.
- Jak się masz?
- Dobrze, skoro dopiero przyjechałeś tutaj. Pomyślałam, że moglibyśmy pospacerować aby pokazać Ci pewne nowe miejsca. Co ty na to?
- To wspaniały pomysł. Jeśli chcesz to spotkamy się w sobotę.
- Dlaczego nie dzisiaj?
- Dzisiaj?
- Tak, dzisiaj o 8. Wiesz gdzie mieszkam. Będę czekać. Do zobaczenia! - po tych słowach Paloma się rozłączyła.
- Dzisiaj umówiłam się z Alejandro – powiedziała przyjaciółce i uściskała mocno Anę ze szczęścia.

Laura obserwowała całą rozmowę Alejandra i zastanawiała się kto to był.

- Kto to był, Alejandro?
- Pewna przyjaciółka.
- Można wiedzieć jaka przyjaciółka?
- Nie, mamo. Nie można wiedzieć. Do zobaczenia! - ucałował swoją mamę Laurę i wyszedł do pracy.

Ana widziała ze swojego okna w pokoju jak Paloma wychodzi z Alejandrem. Nie mogła udawać przed samą sobą, że ten chłopak się jej nie podoba. Bardzo się jej podobał.
Wtedy niezauważalnie do pokoju Any, weszła Victoria która zastanawiała co takiego obserwuje.

- Co widzisz z takim zainteresowaniem?
- Ciociu, przestraszyłaś mnie. Sądziłam, że to ciocia Lucrecia. Widziałam Palomę i jej chłopaka.
- A więc Paloma ma już chłopaka.
- I nie wiesz jaki jest przystojny.
- Tak?
- Ma na imię Alejandro i jest synem przyjaciółki Camili. Właśnie przyjechał z Miami.
- Podoba Ci się chłopak Palomy?
- Nie, nie podoba mi się. Tylko mówię, że jest bardzo przystojny. I obym ja także miała takiego chłopaka.
- Niedługo go znajdziesz, zobaczysz. Jesteś bardzo ładną dziewczyną i bardzo dobrą.
- I do czego mi się to przyda, ciociu? Nigdzie nie wychodzę, a ciocia Lucrecia nawet mi nie pozwala mieć przyjaciół.

Alejandro wraz z Palomą poszli do pewnej kawiarni.

- Mieszkałem w Miami wraz z rodzicami, właśnie przyjechaliśmy tutaj bo mój ojciec dostał lepszą pracę ale urodziłem się tutaj.
- I myślisz, żeby tutaj zostać? Mówię bo jest tutaj twoja rodzina oraz także przyjaciele.
- To zależy.
- Od czego? Że zakochasz się w pewnej kobiecie która będzie miłością twojego życia.
- Możliwe. Ale teraz opowiedz mi coś o sobie.
- Co mogę Ci powiedzieć? Moi rodzice mieli wypadek gdy miałam niecałe 2 latka, przez następne 4 lata szukano mojej rodziny. Odnaleziono dopiero moją matkę chrzestną która wtedy mieszkała w Los Angeles i która tutaj wróciła dla mnie. Od tamtej pory mieszkam z nią, tutaj. Jestem krok od skończenia moich studiów. I nie mam chłopaka.
- I co studiujesz?
- Hotelarstwo, ale chce zostać modelką. Studia są dla mnie bardzo nudne, dlatego cieszę się że już je kończę. Kocham się zabawiać, tańczyć, śpiewać w karaoke. Poza tym właśnie jak stąd wyjdziemy to możemy pójść potańczyć.
- Obiecałem twojej cioci, że przyprowadzę Cię do domu o 10. Bo jutro masz zajęcia. Pójdziemy tam innego dnia – powiedział Alex i położył swoją rękę na ręce Palomy.
- Zgoda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wodzko
Moderator



Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:27, 12 Sie 2011    Temat postu:

super odcinek, czekam a kolejny
kiedy będzie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vicky
Użytkownik



Dołączył: 15 Lip 2011
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:28, 12 Sie 2011    Temat postu:

Odcinek 7:



Oscar Montero - najlepszy przyjaciel Alejandra i Javiera, znają się od dzieciństwa. Oscar urodził się i wychował w Madrycie. Jego rodzice się rozwiedli gdy miał 8 lat. Od tamtej pory mieszka z ojcem i macochą. Kiedy poznaje Anę, od pierwszej chwili bardzo mu się spodoba i zakochuje się w niej.

Cristobal jadł z Laurą kolację. Laura była bardzo zaniepokojona, że ich syn jest taki tajemniczy.

- Pewna dziewczyna zadzwoniła do niego rano, wyszedł na kolację z nią i nie chciał mi powiedzieć kim jest.
- Lauro, Alejandro jest już mężczyzną. Nie musi Ci dawać wyjaśnień co robi lub z kim wychodzi.
- Mam prawo wiedzieć czy dziewczyny z jakimi wychodzi są dziewczynami które mu odpowiadają, wykształcone, z dobrej rodziny. Martwi mnie, że jakaś spryciara zechce go złapać w swoje sidła.
- Jeśli będziesz kontynuować takie zachowanie. To jedyne co zyskasz, to stracisz go.
- Nie mów głupot. Alejandro powinien być wdzięczny za moje martwienie się o niego i jego przyszłość. Więc lepiej nie wtrącaj się w moje relacje z nim.
- Miłej kolacji! - powiedział Cristobal wstając od stołu, nie miał ochoty na kolejną bezsensowną kłótnię.
- Gdzie idziesz, Cristobal?
- Idę przeglądnąć rzeczy dotyczące mojej pracy. Pomimo tego, co myślisz o mnie. Zawsze robię wszystko dla Ciebie i mojego syna.
- Jeśli to prawda. To w takim razie nie odmówisz żeby dać mi przyjemność. Potrzebuje pieniędzy na kupno obrazu do salonu.
- Proszę Cię, Laura. To nie jest chwila na rozmowę o takich rzeczach.
- Nie chce się kłócić, Cristobal. Ale chce mieć ten obraz i będę go mieć.

Alejandro po kolacji odprowadził Palomę do domu, ze swojego okna Ana obserwowała ich.

- Już dotarliśmy, cali i zdrowi.
- I kiedy się zobaczymy, Alex? Zobaczymy się w ciągu najbliższych dni?
- To wspaniały pomysł. Zadzwonię do Ciebie.
- Daj mi swoją komórkę, żebym mogła zapisać Ci swój numer – powiedziała Paloma, Alex podał jej komórkę, a ona zapisała swój numer w jego kontaktach.
- Bardzo dziękuję za wszystko. Niesamowicie spędziłam z Tobą czas. A ty, Alejandro?
- Ja także.
- Więc... Dobranoc!
- Dobranoc!

W tym momencie Paloma zauważyła jak Ana ich obserwuje. Ana przestraszyła się i szybko zasłoniła swoje okno. Paloma nie mogła uwierzyć, że Ana ją śledzi.
Paloma po chwili pocałowała namiętnie Alejandra na pożegnanie, Ana zobaczyła to jak się całują i poczuła dziwne uczucie w sercu, którego nie była w stanie zrozumieć.

Vvictoria wyjęła swój kuferek i przeglądała rzeczy związane z Cristobalem. Zastanawiała się jaki grzech popełniła, że Bóg czy też przeznaczenie tak bardzo ją ukarało. Od 20 lat nie było dnia w którym nie myślałaby o Cristobalu, a także od tamtego czasu nie była szczęśliwa, ani przez chwilę. Chociaż Ana dawała jej siłę żeby dalej żyć. Była światłem jej życia to nie była w stanie przestać myśleć o Cristobalu.
Wzięła do dłoni łańcuszek z serduszkiem, który dostała od Cristobala na jej 18 urodziny. Przytuliła je mocno do siebie. Następnie spojrzała na zdjęcie Cristobala, które zrobiła mu w dniu gdy się poznali.

- Po tylu latach, nie mogłam o Tobie zapomnieć. Twoje wspomnienie tak bardzo mnie boli! Tak bardzo! - powiedziała, patrząc na zdjęcie i ucałowała je.

W tym samym czasie Cristobal w swoim biurze przeglądały rzeczy jakie skrywał przed wszystkimi, były to rzeczy związane z Victorią.
Wyjął z kuferka, pudełeczko w którym znajdował się łańcuszek z serduszkiem. Drugi identyczny posiadała Victoria na znak, że każde z nich posiada w swoich rękach serce drugiego.

- Nie byłem w stanie o Tobie zapomnieć. Tak bardzo za Tobą tęsknię. I tak bardzo Cię kocham!

Po policzku spłynęło mu kilka łez. Wspomnienia oraz ból, który cały czas mu towarzyszył sprawiały że nie był w stanie żyć normalnie. Wspomnienia związane z Victorią zabijały nie tylko jego serce, ale także duszę.

Następnego dnia rano, Paloma wraz z Aną pisały egzamin z psychologii. Paloma była zdekoncentrowana bo myślała o Alejandrze.

- Ana, nie wiesz jak całuje. Nikt mnie tak jeszcze nie całował. Nie wiesz jak cudownie.
- Tak, mogę to sobie wyobrazić.
- Nie, nie możesz sobie tego wyobrazić. To jest nie do zapomnienia. Alejandro jest jedyny. Musisz sobie poszukać chłopaka, żebyś zobaczyła co się wtedy czuje.

Paloma i Ana wyszły z uczelni i wtedy spotkały Alejandra. Paloma od razu uściskała go na powitanie.

- Alejandro!
- Witaj!
- Jak się masz? Co za niespodzianka. Co tutaj robisz? Skąd wiedziałeś, że tutaj będę?
- Dowiedziałem się od twojej cioci.
- Idę, zostawiam was samych.
- Chce Was zaprosić do pewnego klubu, który właśnie otwiera mój przyjaciel.
- Oczywiście! Ja tak, ale Ana nie wiem bo nigdy nigdzie nie wychodzi.
- Nie stracisz nic jeśli poprosisz o pozwolenie. Poza tym przyjdę po Was.
- Ana, spróbuj proszę. Chciałabym, żebyś poszła tam z nami. Ze mną i z moim chłopakiem – powiedziała Paloma, po chwili pocałowała Alejandra naprzeciw Anie. Alejandro milczał i nie wiedział, co ma powiedzieć.
- Alejandro, już jesteśmy parą. Albo myślisz, że całuje się ze wszystkimi z którymi wychodzę?

Ana spojrzała głęboko w oczy Alejandrowi, nie mogła powstrzymać swoich myśli, a przede wszystkim uczuć. Poczuła coś do niego, choć próbowała to ukryć. Alejandro także spojrzał w oczy Anie i poczuł coś dziwnego w sercu, czego jeszcze nigdy wcześniej nie czuł.

- Nie, oczywiście że nie, Paloma.
- Paloma, muszę już iść. Do zobaczenia i dziękuję za zaproszenie – pożegnała się Ana z nimi, bo czuła się dosyć niezręcznie. Szczególnie, że właśnie zrozumiała iż podoba jej się chłopak najlepszej przyjaciółki.
- Co mi powiesz, Alejandro?
- Chodzi o to, że nie myślałem iż zrozumiesz ten pocałunek jako propozycję...
- Tak, tak to właśnie zrozumiałam. Nie chcesz żebyśmy byli parą?
- Paloma to dzieje się troszkę za szybko. Nie sądzisz?
- Może i tak ale możemy spróbować. Czyż nie?
- Tak, możemy.

Po tych słowach Paloma bardzo czule i delikatnie pocałowała chłopaka w usta. Obejmując go mocno za szyję.

- Odprowadzisz mnie do domu?
- Chciałbym, ale mam pracę do zrobienia i mam mało czasu.
- Nie martw się. Czekam na Ciebie wieczorem w moim domu. Pa!

Pocałowała po raz ostatni Alejandra w usta na pożegnanie i poszła w kierunku swojego domu. Alejandro przyglądał się jak Paloma odchodzi. Musiał, że przyznać iż podoba mu się ta dziewczyna.

Paloma czym prędzej przybiegła do domu i przytuliła mocno na powitanie swoją ciocię.

- Pogratuluj mi! Alejandro i ja już jesteśmy parą.
- Tak szybko?
- Tak. Spotkaliśmy się na uczelni. Nawet się całowaliśmy.
- Wieczorem po raz pierwszy z nim wyszłaś. To nie za szybko?
- Nie, ciociu. Jestem taka zakochana.
- Aj, Paloma. Przecież ty się zakochujesz praktycznie każdego dnia.
- Ale ciociu to co czuje do Alejandra nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Przysięgam!

W domu Lucrecii i Victorii Alvarez:

Wcześnie rano pani Victoria zadzwoniła do Alejandra. Chłopak oczywiście był bardzo szczęśliwy słysząc jej słowa, bo dowiedział się z tej rozmowy że jego pomysł zostanie zrealizowany. Kilka godzin później Alejandro przyjechał do domu pani Victorii na szczegółową rozmowę na temat właśnie tych ziem.

- Dzień dobry. Jestem Alejandro Mendoza. Przyszedłem do pani Victorii. Czy zastałem ją?
- Tak, oczywiście młodzieńcze. Proszę zaczekać. Już ją wołam! - powiedziała do chłopaka Rosario i zaprosiła go do salonu.

Rosario w tym czasie zawiadomiła Victorię, że młody chłopak który nazywa się Alejandro Mendoza czeka na nią w salonie. Victoria szybko się przebrała w coś bardziej odpowiedniego i zeszła powitać Alejandra.

- Dzień dobry, Alejandro. Widzę że jesteś bardzo punktualny.
- Dzień dobry, proszę pani. Miło panią znowu widzieć – powiedział Alejandro i pocałował na powitanie Victorię w rękę jak prawdziwy dżentelmen.
- Identyczny jak ojciec – odparła Victoria. Dopiero po chwili zrozumiała, że popełniła błąd wspominając Cristobala.
- Chwileczkę, zna pani mojego ojca?
- Nie mówmy o tym, proszę. Więc przyniosłeś dokładne plany? I koszty?
- Tak, pani Victorio. Proszę spojrzeć. W prawej części jak mówiłem będzie stały wspaniały hotel, przynajmniej musi mieć z 20 pięter. W tym hotelu będzie znajdować się basen, ale także dużo różnorodnych rozrywek. Pomyślałem, że obok znajdzie się ogród z fontanną, a niedaleko tego ogrodu taki nieduży wodospad. A poza tym jeszcze coś możemy na niej wymyślić, bo ziemia jest przeogromna. Ma pani jakiś pomysł?
- A co myślisz o tym, żeby znalazła się tam szkółka jeździecka lub artystyczna?
- To cudowny pomysł, pani Victorio. Myślę że możemy zrealizować oba pomysły. Ale proszę powiedzieć. To ma być duże czy małe?
- Takie, średnie.
- Rozumiem. Proszę tutaj ma pani koszty, w razie jakichkolwiek problemów. Może pani do mnie zadzwonić. Zatrudniłem już budowlańców i wszelkich robotników. Prace zaczynają się jutro. Musi tylko pani podpisać te dokumenty, jak i pani siostra. Dobrze? Proszę mi zaufać. Nie oszukam pani. Nie mógłbym.
- Ufam Ci, Alejandro – powiedziała i podpisała od razu dokumenty.
- Proszę mi wybaczyć, pani Victorio. Chętnie bym jeszcze z panią porozmawiał, ale... A, właśnie przypomniałem sobie. Wysłała pani zaproszenie do mojego domu że zaprasza pani nowego ordynatora kliniki na kolację. To pani wysłała, prawda?
- Tak, to ja. Przyjdziecie?
- Ja z chęcią. Mój ojciec, także ale moja matka raczej nie.
- Powiedz mi tylko jeszcze jedno, Alejandro. Czy twoi rodzice są szczęśliwi?
- Tak naprawdę to nie wiem. Mój ojciec cały czas zamyka się w swoim gabinecie i pracuje, a jak nie pracuje to gra na gitarze lub jeździ na swoim torze wyścigowym, bardzo mało czasu jest w domu. Poza tym teraz jest głównym wolontariuszem w pani Fundacji. Nie wiedziała, pani?
- Tak, oczywiście że wiedziałam. Przyjdźcie na kolację w sobotę o 19, dobrze? Do zobaczenia – cmoknęła Alejandra w policzek na pożegnanie.
- Do zobaczenia! - pożegnał się z panią Victorią i wyszedł.

Victoria poczekała aż wyjdzie Alejandro i udało się do pomieszczenia przy kuchni gdzie znajdowały się jej wszystkie rzeczy do malowania, a także jej ukochane ptaki. W tym jej ukochany kanarek, który dostała od Cristobala.

- Jesteś tu ze mną, odkąd Cristobal odszedł. Czuje, że on jest tutaj. Alejandro jest jego synem, jestem tego pewna. Ale co teraz czuje do Cristobala. Czy to miłość, czy może nienawiść? Boże, oświeć mnie! Pomóż mi!

Paloma przyszła do domu Any, żeby podzielić się z przyjaciółką dobrą wiadomością.

- Co się stało?
- Alejandro i ja jesteśmy parą! - powiedziała szczęśliwa Paloma i uściskała przyjaciółkę.
- Gratulacje!
- Musisz pójść ze mną do tego klubu, wieczorem.
- Ale po co? Skoro będziesz ze swoim chłopakiem.
- Aby nie myślał, że zwariowałam. Musisz przekonać swoje ciotki żebyś mogła pójść ze mną. Proszę Cię!
- Ale jak?
- Już wiem. Powiesz swoim ciotkom, że to będzie przyjęcie urodzinowe jednej z dziewczyn z naszej grupy na uczelni.
- Jak możesz myśleć, że je okłamię?
- I wolisz zostać tutaj zamknięta? Proszę Cię, Ana. Czasami w życiu lepiej jest przeprosić niż poprosić o pozwolenie. Po raz pierwszy raz w życiu nie zwracaj uwagi na swoją ciotkę, Lucrecię. To jest okazja na którą czekałaś żeby poznać chłopaków. Chodź ze mną, proszę Cię!

Wtedy z domu wyszła Lucrecia.

- Ana, nigdzie nie pójdzie. Tym bardziej z Tobą. Wchodź do środka! - powiedziała Lucrecia, zaciągając Anę siłą do środka.
- Ciociu, co robisz?

Paloma chciała wyjaśnić ciotce Any o co dokładnie chodzi, ale kobieta zamknęła jej drzwi tuż przed jej nosem.

- Idź do swojego pokoju, Ana!

Wtedy do domu weszła Paloma, która nie chciała żeby ta sytuacja została nie do końca wyjaśniona. Rosario usłyszała krzyki i przyglądała się całej sytuacji.

- Przyszłam tylko zapytać o coś. Dlaczego pani mnie tak źle traktuje? Dlaczego tak bardzo mnie pani nienawidzi?
- Bo jesteś źle wychowaną dziewczyną i bardzo zbuntowaną. Wieczorem widziałam Cię przez okno z pewnym chłopakiem w pewnej formie niegodnej i wulgarnej. I nie chce żeby Ana stała się taka jak ty.
- Nie. Chodzi o to, że jest pani zgorzkniałą wiedźmą. I nie chce pani, żeby Ana cieszyła się życiem i była szczęśliwa.

W tym momencie Lucrecia uderzyła mocno Palomę w twarz za jej bezczelne słowa w stosunku do niej.

- Nie pozwolę żebyś mnie nie szanowała!
- Ani ja żeby mnie pani biła! Więc następnym razem nie odpowiadam za siebie. Zrozumiała pani? - powiedziała Paloma wściekłym głosem i wyszła z ich domu.
- Dlaczego to zrobiłaś, ciociu? Ona jest jedyną przyjaciółką jaką mam. Jedyną jaka mnie kocha. Dlaczego?
- Bo sprowadza Cię na złą drogę, dlatego.
- To nieprawda. Paloma ma rację. Nie chcesz żebym była szczęśliwa. Chcesz abym była zamknięta. Żebym nie miała miłości w życiu tak jak ty.
- Nie mów tak do mnie! Teraz idź do swojego pokoju. Jesteś ukarana i dopóki tego nie przemyślisz, nie wyjdziesz stamtąd.
- W złej godzinie umarli moi rodzice że zostawili mnie z Tobą!
- Tak, umarli z twojej winy. Z twojej winy, nie zapominaj o tym! Z twojej winy!

Victoria usłyszała krzyki Lucrecii i weszła do salonu.

- Co się dzieje? Co to za krzyki?
- Ta dziewczyna mnie nie szanuje. I biednA ty jeśli zniesiesz jej karę. Ana nie może wyjść z pokoju ani wykonać żadnego telefonu. Zrozumiano? To także do Ciebie, Rosario. Zrozumiano? Dobrze mnie usłyszałyście.

Po tych ostatnich słowach Lucrecia poszła do swojego gabinetu. Victoria chciała dowiedzieć się od Rosario, co takiego się stało.

- Mów, Rosario. Co się stało?

Alejandro przyszedł do domu gdzie w salonie zastał swoją matkę, Laurę.

- Mamo, wróciłem.
- Witaj, synku. Wieczorem może spędzimy trochę czasu razem?
- Tak, podoba mi się ten pomysł ale nie mogę. Wychodzę wieczorem z przyjaciółmi.
- Z przyjaciółmi czy z przyjaciółką która do Ciebie zadzwoniła?
- Z obojgiem.
- Kim jest ta dziewczyna, synku? Dlaczego taka tajemnica? Chce wiedzieć kim jest.
- Mamo, powiem Ci bo w każdym razie i tak się dowiesz.
- Chodzi o Palomę.
- Paloma? Tylko wychodzicie czy podoba się jako ktoś bardziej poważny?
- Naprawdę to dopiero ją poznałem i chce po prostu z nią wyjść. To wszystko. Ale jesteśmy już parą.
- Parą? Gratulacje, synku! Paloma jest dziewczyną bardzo ładną i bogatą. Wyobraź sobie, co powie Camila.
- Mamo, nie zaczynajmy. Jesteśmy parą ale to nie znaczy że się zaręczymy.
- Aj, synku!

W domu Camili i Palomy. Paloma była wściekła na ciotkę Any za to, że ją uderzyła.

- Uderzyła mnie, ciociu. Ta kobieta to wiedźma.
- Porozmawiam z Lucrecią. Mogę dużo znieść z powodu Any ale nie zamierzam znosić takiego zachowania. Ale nie powinnaś okazywać jej braku szacunku, Palomo!
- Ciociu, chciałam tylko pomóc Anie żeby uwolniła się od tej wiedźmy.
- Już, już. Uspokój się. Musisz mi opowiedzieć wszystko dokładnie.
- Ciociu, zawsze mówię Ci prawdę.
- Nie zawsze, Palomo. Dowiedziałam się że to nie Alejandro Cię szukał pierwszy, tylko ty to zrobiłaś.
- Kto Ci to powiedział? Na pewno twoja cudowna przyjaciółka, Laura. Czyż nie?
- Laura zadzwoniła do mnie z powodu pewnego obrazu i zapytałam ją czy Alejandro już polubił miasto. Ona powiedziała, że tak oraz że pewna dziewczyna zadzwoniła do niego zapraszając go na kolację. I zrozumiałam, że tą dziewczyną byłaś ty.
- Tak, to byłam ja. I co w tym złego?
- Nic. Nie przeszkadza mi, że do niego zadzwoniłaś. Przeszkadza mi, że kłamiesz. Dlaczego to zrobiłaś, Palomo?
- Sądziłam, że będziesz mieć do mnie pretensje.
- Będę mieć do Ciebie pretensje jeśli nadal będziesz kłamać. Dlatego nie chce żeby to się powtórzyło. Dobrze?
- Tak.

Ana była załamana i płakała samotnie w swoim pokoju kiedy do jej pokoju zapukała Victoria.

- Chce być sama, ciociu. Nie chce widzieć nikogo.
- Przygotowałam Ci herbatę.
- Nie chcę. Dziękuję, nie chcę.

Rosario wraz z Victorią stały przed pokojem Any, obie bardzo się martwiły o nią po tym, co zaszło.

- Pani siostra wyszła i zabroniła, żebym przekazała jakiekolwiek telefony do małej. Gdyby dziewczynka miała komórkę. Pani siostra nie zdałaby sprawy z kim rozmawia. Ale przynajmniej mogłaby wtedy porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi. I nie czułaby się wtedy taka samotna.

Ana postanowiła pójść za radą Palomy kiedy nastał wieczór. Ubrała się w sukienkę jaką dostała od swojej cioci Victorii i wyszła z domu, tak że nikt nie zauważył jej nieobecności.
Ana przyszła do domu Palomy. Miała poczucie winy za to, co zrobiła Palomie jej ciocia.

- Paloma przepraszam Cię za to, co Ci powiedziała ciocia Lucrecia i za to, że Cię uderzyła. Nie chce żebyś była na mnie zła ani żebyśmy przez to przestały być przyjaciółkami.
- Nie martw się. Bardzo Cię kocham i nie dam przyjemności tej wiedźmie żebyśmy się pokłóciły.
- Spójrz. Podoba Ci się? Myślisz, że jest odpowiednia na wieczór?
- Idziesz?
- Jeśli moje zaproszenie jest nadal aktualne. To tak.
- Oczywiście że tak. Ale jak przekonałaś swoją ciotkę?
- Ona nie wie, że wyjdę. Ale skoro nie pozwala mi nigdzie wychodzić. To będę musiała nauczyć się prosić o wybaczenie, a nie o pozwolenie.
- To mi się podoba! - powiedziała Paloma i przytuliła mocno przyjaciółkę.

Victoria modliła się do Najświętszej Panienki, gdzie w swoim pokoju miała mały ołtarzyk na jej cześć. Każdego dnia modliła się do niej żeby dawała jej siła do walki z Lucrecią oraz żeby pozwoliła jej uwolnić się od wspomnień dotyczących jej jedynej miłości – Cristobala.
Victoria zapaliła znicz dla Najświętszej Panienki kiedy weszła do jej pokoju Rosario.

- Mogę wejść, panienko?
- Wejdź, Rosario.
- Już Ana wypiła herbatę?
- Ana wyszła z domu.
- Jak to wyszła? Dokąd?
- Widziałam jak szła do domu Palomy.
- Nie mów. Na pewno poszła do niej żeby poprosić ją o wybaczenie za to wszystko, co jej powiedziała Lucrecia.
- Tak, na pewno tak było.

Alejandro przyjechał do domu Camili, żeby zabrać Anę i Palomę. Drzwi otworzyła mu pani Camila.

- Dobry wieczór!
- Jak się masz? Paloma niedługo zejdzie. Będzie bardzo, bardzo piękna dla Ciebie.

W tym momencie przyszła Paloma, która przywitała się z Alejandrem całując go na powitanie w policzek.

- Ana, już jesteś gotowa? - zawołała Palona.
- Ana tu jest? Dostała pozwolenie żeby wyjść?
- Tak, jej ciocia Victoria dała jej pozwolenie.

Po tych słowach na dół po schodach zeszła Ana, która miała na sobie obcisłą, czarną sukienkę. Do tego na szyi piękny, złoty łańcuszek oraz czarne szpilki. Włosy miała wyprostowane które sięgały jej troszkę za ramiona. Wyglądała po prostu przepięknie.

- Dobry wieczór!
- Ana!
- Prawda, że wygląda pięknie?
- Jesteś przepiękna, Ana! - powiedział Alejandro i spojrzał z niedowierzaniem na Anę.

Paloma nie mogła uwierzyć w słowa Alejandra. Według niej wyglądało na to, że podoba się mu jej przyjaciółka, Ana.

Victoria kończyła swój obraz oraz nakarmiła swojego ptaszka. Po czym przyszła do kuchni, do Rosario.

- Już dawno Ana wyszła, a Lucrecia niedługo wróci.
- Chce pani, żebym ją poszukała?

W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Victoria poszła otworzyć drzwi. Do ich domu przyszła Camila, która miała pretensje do Lucrecii że uderzyła Palomę.

- Dobry wieczór, Victorio. Przepraszam za późną porę. Czy przyszła już pani Lucrecia?
- Nie, jeszcze nie wróciła.
- Wejdź, Camilo. Wjedź.
- Victorio, przyszłam porozmawiać z Lucrecią. Nie mogę pozwolić żeby obrażała i biła moją siostrzenicę.
- Dowiedziałam się o tym, co się stało i masz całkowitą rację. Lucrecia przesadziła i przepraszam Cię, ale proszę wejdź.
- Dziękuję. Posłuchaj, Victorio sprawa nie dotyczy Ciebie. Tylko Lucrecii. Wiem, co przechodzicie ty i Ana przez władczy charakter Lucrecii. Ale ktoś musi się jej sprzeciwić i ustawić ją.
- Ale na szczęście nie sądzę że to sprawisz. I także najlepiej będzie jeśli nie zobaczysz się z Lucrecią. Nie chciałabym, żeby także Ciebie obraziła.
- Nie obchodzi mnie, co mi powie. Ale do mojej siostrzenicy niech się nie wtrąca.
- Masz rację, Camila. Jeśli będę mogła Ci w czymś służyć. To chce żebyś wiedziała że dziękuję Bogu za przyjaźń jaka łączy Palomę i Any.
- Mnie także się podoba, że są przyjaciółkami. Wiem, że moja siostrzenica nie jest ideałem. Ale Ana sprawia, że się stara. Ma dużą cierpliwość i nawet sprawia że posiada większą odpowiedzialność.
- Tak i Paloma pomaga Anie, żeby nie była taka strachliwa i że walczy o to, co chce. Dla mnie twoja siostrzenica jest błogosławieństwem dla Any.
- Nie przesadzaj, Victorio!
- Ana zawsze przychodzi do twojego domu. Często spotyka się tam z Palomą.
- Tak, tak ale wyszły właśnie razem na przyjęcie. Ana była szczęśliwa, że pozwoliłaś jej wyjść. Była taka piękna w tej sukience.

Victoria obawiała się tego, co może się stać gdy Lucrecia wróci przed Aną.

Alejandro wraz z Aną i Palomą przyszli na pewne przyjęcie.

Alejandro przywitał się z Javierem na powitanie.

- Posłuchaj, bracie. To jest Paloma.
- Jego dziewczyna. Miło mi, Javier! - Javier pocałował na powitanie dziewczynę w policzek.
- Nie sądziłem, że masz już dziewczynę. Widzę że nie tracisz czasu.
Poznaj Anę.
- Miło mi, Ana! - powiedział Javier, całując rękę dziewczyny na powitanie.
- Dobry wieczór, Javier!
- Wejdźcie. Poznacie moich przyjaciół. To jest Franco, Diego, Jeronimo i Oscar. Nasz wspólny przyjaciel.
- Jak się masz, Oscar?
- Dobrze. Witaj, Alejandro.
- Więc jesteś dziewczyną Alejandra?
- Widziałeś, że tak.

Ana poszła przywitać się z Oscarem, najlepszym przyjacielem Alejandra i Javiera.

- Witaj, dobry wieczór.
- Miło mi Cię poznać – uśmiechnął się do dziewczyny.

Victoria siedziała w salonie i czytała książkę, kiedy przyszła Lucrecia. Victoria była bardzo zdenerwowana, bo miała nadzieję że Ana wróci wcześniej przed Lucrecią. Obawiała się zachowania Lucrecii.

- Już wróciłam.
- Jak Ci poszło?
- Dobrze. To niemożliwe jak zachowują się ludzie kiedy chodzi o ich dobrą wolę. Zjedzmy kolację. Zawiadom Anę.
- Nie, nie Ana nie będzie jadła. Ma migrenę. Dałam jej tabletkę i poszła spać. Pójdę do niej zobaczyć czy już śpi.
- Migrena?

Ana czuła się dosyć niezręcznie rozmawiając z chłopakiem, bo wcześniej jej się to nie zdarzało. Oscar był wręcz zauroczony Aną bo jest bardzo piękną dziewczyną.

- Więc kończysz w tym roku uczelnię. Mieszkasz od zawsze tutaj?
- Tak, nigdy stąd nie wyjechałam.
- Dlaczego? Twoi rodzice nie lubią podróżować. Czy co?
- Moi rodzice umarli. Nie mam rodzeństwa, a moje ciotki nie lubią kiedy wychodzę.
- Wybacz mi. Bardzo mi przykro z powodu twoich rodziców. Urodziłem się w Madrycie. Ale od dziecka mieszkam tutaj. Zanim moi rodzice się rozwiedli. Moja mama odeszła z domu i od tamtego czasu mieszkam z ojcem i jego nową żoną. Chcesz coś do picia?
- Dziękuję, nie piję.
- Sądzę że trzeba rozkręcić imprezę. Zaczniemy śpiewać. Czyż nie? - powiedział Javier do wszystkich.
- Tak, mogę zaśpiewać! - odparła Paloma.

W tym momencie Alejandro wziął gitarę od przyjaciela Javiera, Diega. I zaczął grać na gitarze. Po czym zaczął śpiewać tak:

Como te atreves, a mirarme asi
A ser tan bella y encima sonreir
Mía, hoy seras mía por fin
Cierra lo ojos, dejate querer
Quiero llevarte, a al valle del placer
Mía, hoy seras mía, lo se


Dejame robar, el gran secreto de tu piel
Dejate llevar por tus instintos de mujer

Coro:
Entrégate,
Aun no te siento,
Deja que tu cuerpo se acostumbre a mi calor,
Entrégate,
Mi prisionera,
La pasion no espera y yo no puedo mas mi amor


Abre los ojos,
No me hagas sufrir,
No te das cuenta,
Que tengo sed de ti,
Mía, hoy seras mía, por fin,

Dejame besar el brillo de tu desnudez,
Dejame llegar a ese rincon que yo sońe...

Coro:
Entrégate,
Aun no te siento,
Deja que tu cuerpo se acostumbre a mi calor,
Entrégate,
Sin condiciones,
Tengo mil razones y ya no aguanto más de amor.

Dejame robar, el gran secreto de tu piel
Dejate llevar por tus instintos de mujer

Coro:
Entrégate,
Aun no te siento,
Deja que tu cuerpo se acostumbre a mi calor,
Entrégate,
Mi prisionera,
La pasion no espera y yo no puedo mas mi amor


Oscar patrzył cały czas w oczy Any. Był po prostu oczarowany dziewczyną. Anie także spodobał się bardzo Oscar.

- Chodź, Oscar. Teraz ty.

Ana wtedy wstała z kanapy i miała zamiar wyjść, kiedy złapał ją w pasie Alejandro. Byli bardzo blisko siebie. Wyglądało na to jakby chcieli się pocałować. Po chwili Ana ocknęła i odsunęła od siebie Alejandra.

- Gdzie idziesz?
- Muszę iść. Przeproś, proszę ode mnie Palomę i twoich przyjaciół.
- Ale dlaczego idziesz?
- Bo jest późno. Muszę iść.
- Odprowadzę Cię.
- Nie, nie martw się. Naprawdę. Lepiej żebym poszła aby nikt nie zdał sobie z tego sprawy. Dziękuję – powiedziała Ana, po czym wyszła.

Ana wróciła niezauważalnie do domu. Miała nadzieję, że nikt nie zauważył jej obecności. Ale gdy dotarła do swojego pokoju czekała na nią niespodzianka. W jej pokoju była Lucrecia.

- Dobry wieczór, Ana. Myślisz, że możesz mnie oszukiwać? Poza tym zobacz jak wyglądasz. Jakbyś była pierwszą lepszą. Jesteś wstydem dla tej rodziny.
- Ciociu, wyjaśnię Ci.
- Nic mi nie wyjaśniaj.

W tej chwili do pokoju Any weszła Victoria. Gdy usłyszała krzyki Lucrecii domyśliła się że ma pretensje do Any. Postanowiła stanąć w obronie Any, za wszelką cenę.

- Dałam jej pozwolenie na wyjście, Lucrecio. Więc jakiekolwiek zarzuty daj mi, ale nie jej.

Lucrecia bardzo się zdenerwowała i złapała mocno za ramię Victorię. Oddalając ją trochę od Any.

- Zdajesz sobie sprawę że swoimi działaniami. Jedyne co prowokujesz to, że Ana staje się kimś takim jak ty. Kimś kto jest nic nie wart!
- Czuje się bardzo dumna z Any. I każdego dnia proszę Boga, żeby znalazła chłopaka który ją pokocha oraz który sprawi że będzie szczęśliwa jak na to zasługuje. Nie tak jak się stało z nami!
- Idziesz w stronę stracenia! W niedzielę chce żebyście obie się wyspowiadały. I ty powiesz ojcu Mateo, że jesteś zbuntowana i hipokrytką. Zobaczymy co powie! - po tych słowach Lucrecia delikatnie popchnęła Anę, po czym wyszła z jej pokoju.
- Skarbie! - powiedziała Victoria i przytuliła mocno do siebie Anę. Obie zaczęły płakać z powodu tego, co właśnie zrobiła Lucrecia.

Alejandro nadal przebywał na przyjęciu z Palomą. Powiadomił ją, że Ana wyszła. Po chwili doszedł do nich Oscar.

- I dlaczego wyszła?
- Nie wiem. Wydawała się zdenerwowana. Nie wiem.
- Jak nie? Skoro wyszła bez pozwolenia swoich ciotek. Musi umierać ze strachu.
- Potrzebuje ponownie ją zobaczyć, Alejandro. Powiedz mi proszę, Palomo gdzie mogę ją znaleźć.

Lucrecia, Victoria i Ana przyszły do Kościoła gdzie w tym samym czasie znajdował się Cristobal z Alejandrem.

Ana wróciła do ławki gdzie siedziała jej ciocia Lucrecia.

- Już się wyspowiadałaś?
- Tak, ciociu.

Cristobal spowiadał się u ojca Mateo, gdy z daleka zobaczył Lucrecię, a następnie osobę identyczną jak Victoria.

- To niemożliwe! Niemożliwe! Niemożliwe! - krzyczał Cristobal/
- Co się dzieje, tato?
- Powiedz mi, że to sen. Proszę Cię powiedz mi.
- Tato, co Ci jest?
- Nic, zobaczyłem ducha ale to niemożliwe. Chodźmy stąd. Muszę zażyć powietrza – powiedział wychodząc z Kościoła wraz z Alejandro.

Ana po skończonej mszy św. wyszła z Kościoła gdzie spotkała Oscara – przyjaciela Alejandra.

- Ana, witaj. Nie wiesz jak się cieszę że Cię widzę.

Lucrecia i Victoria rozmawiały z osobami, które pomagają im aktywnie w Fundacji. Lucrecia przyglądała się z kim rozmawia Ana.

Alejandro i Cristobal szybko dotarli do domu. W tym czasie Cristobalowi udało się uspokoić swoje serce. Usiadł na kanapie wraz z Alejandro i zaczęli oglądać wyścigi samochodowe, kiedy Laura przyniosła im coś do przegryzienia oraz zimne piwo.

- Teraz powiedz mi, Alejandro. Jak Ci poszło z Palomą? Te wszystkie rzeczy jakie się dzieją kiedy jest się parą.
- Więc masz dziewczynę, Alex.
- Dlaczego nie zaprosisz jej na obiad do naszego domu?
- Wolimy zjeść na mieście.
- Więc wszyscy zjemy w restauracji.
- Proszę Cię, nie wtrącaj się.
- Co w tym złego skoro znam Palomę od dziecka. Nie sądzę że to nie będzie nic złego jeśli zjemy z nimi.
- Mamo, chodzi o to że jeśli to zrobimy. To ta znajomość stanie się bardziej formalna, a taka nie jest. Jesteśmy parą żeby się poznać i aby zobaczyć czy to się uda.
- Musi się udać, na Boga.
- Mamo, proszę Cię. Nie wywieraj na mnie presji.

Wyszła z salonu, patrząc krzywo na Alejandra i Cristobala, którzy jak zawsz idealnie się ze sobą porozumiewali.
Laura była zła na Alejandra, za jego ostatnie słowa. Wierzyła, że Alejandro i Paloma zostaną parą, następnie narzeczeństwem a potem się pobiorą. Od zawsze o tym pragnęła, bo Camila jest jej najlepszą przyjaciółką.

- Nie przyjmuj tego źle, synu. To sposób udowadniania swojej miłości i martwienia się o Ciebie.
- Nie wątpię w to, tato. Ale przeszkadza mi, że chce mnie kontrolować. Że chce mieć władzę nad moim życiem.
- Spokojnie, spokojnie, synu.
- A teraz powiedz mi, tato. Co Cię tak oburzyło i zdenerwowało w Kościele?
- Co masz na myśli?
- Widziałem Cię i widziałem jak spojrzałeś na panią Alvarez. Co się dzieje? Nie kochasz już mojej mamy.
- Czy mogę być z Tobą szczery, Alejandro? Jesteś już mężczyzną i wierzę że mnie zrozumiesz. W moim życiu wydarzyła się pewna tragedia, która ma związek z siostrami Alvarez. Pokochałem jedną z nich, z całej mej duszy. Z całego serca, ale ona zmarła i wtedy ożeniłem się z Laurą. Dla twojego dobra. Z czasem ją troszkę pokochałem, ale nie tak jak ją.
- Nadal ją kochasz tato, prawda?
- Bardzo, Alejandro. Bardzo. Nie istnieje dzień w którym bym o niej nie myślał i nie wspominał.
- Dobrze, nie będę pytał o więcej. Wierzę że kiedyś sam mi wszystko opowiesz. Muszę przeczytać kilka dokumentów. Do zobaczenia! - uściskał swojego ojca i poszedł do swojego pokoju.

Po wyjściu Alejandra,Cristobal przypomniał sobie chwile w Kościele gdy zobaczył Lucrecię i kobietę identyczną jak Victoria.

- Czyżby to było możliwe, że ona żyje? Że Victoria żyje? Wtedy to oznaczałoby, że całe moje życie i poświęcenie nie było warte mojego cierpienia i tego piekła w którym żyje. Co mam teraz zrobić? Iść do domu Lucrecii, żeby się przekonać. Muszę się dowiedzieć. Już wiem, zaproszenie na kolację. Tak przyjdę tam wraz z Alejandro. Pójdę tam i niech się dzieje co chce.

Ana uciekła przed Oscarem, bo nie chciała żeby ciocia Lucrecia miała znowu do niej pretensje. Lucrecia i Victoria wyszły z Kościoła. Victoria zobaczyła, że rozmawia z jakimś przystojnym chłopakiem.

- Ana, dlaczego idziesz? Nie chcesz ze mną rozmawiać?
- Co tutaj robisz?
- Przyszedłem do Ciebie, wiedziałem że przyjdziesz na niedzielną mszę. Chciałabyś napić się ze mną kawy?
- Posłuchaj, Oscar. Bardzo Ci dziękuję ale teraz nie mogę. Muszę pomóc w szpitalu.
- Więc pozwól zaprosić się na kolację.
- Nie, proszę. Moja ciocia Lucrecia będzie na mnie zła, że rozmawiamy.
- To jutro spotkamy się po zajęciach na uczelni. Tam nie będzie twojej ciotki.
- Dobrze, dobrze. Tam się zobaczymy.
- Do zobaczenia!

Ana pożegnała się z Oscarem i zbliżyła się do swojej cioci Victorii. Miała jedynie nadzieję, że jej ciocia Lucrecia nie zauważyła że rozmawiała z chłopakiem. Wiedziała, że jej ciocia Victoria jest w stanie ją zrozumieć, w każdej sytuacji, ale tego samego zrozumienia nie mogła oczekiwać od swojej cioci Lucrecii.
Victoria wraz z Lucrecią i Inez rozmawiały przed Kościołem.

- Jak dobrze, że zawsze możesz pomóc swojej siostrzenicy, czyż nie Victorio?
- Właśnie tak. Przepraszam. Do zobaczenia!

Victoria i Lucrecia pożegnały się z Inez i szły w stronę domu.

- I jak Ci poszło z ojcem Mateo? Sądzę że spędziłaś tam trochę czasu bo na pewno mieliście dużo do mówienia. I przyznał rację mnie czy twojej cioci Victorii?
- Lucrecia, spowiedź jest sakramentem prywatnym i osobistym. I grzechy oraz wyjaśnienia nie mówi się nikomu. Więc przestań przeszkadzać. Chodź, Ana! - powiedziała Victoria, łapiąc Anę pod ramię.
- Ana, kim był chłopak z którym rozmawiałaś?

Ana była przerażona słowami swojej ciotki, nie wiedziała co ma powiedzieć. Victoria nie wiedziała, co ma robić w tej sytuacji.

- Już Ci mówiłam, ciociu. Nie znam go.
- Więc dlaczego z nim rozmawiałaś?
- Już Ci mówiłam, Lucrecio. Mówiła mu jak dotrzeć do restauracji, bo właśnie wrócił z podróży.
- Pójdę z Inez, żeby mi powiedziała w czym jeszcze mogę pomóc – po tych słowach Lucrecia odeszła.
- Dziękuję za to, co powiedziałaś ciociu, cioci Lucrecii. Bardo dziękuję!
- Obyś mogła pójść bardziej naprzód. Wieczorem czekałam na Ciebie żeby Lucrecia Cię nie odkryła ale nie sądziłam, że będzie czekać na Ciebie w twoim pokoju, kiedy nie zdałam sobie z tego sprawy.
- Moja ciocia Lucrecia na nic mi nie pozwala!
- Dobrze, ale teraz powiedz mi. Skąd znasz tego chłopaka?
- Poznałam go wieczorem. Pochodzi z Hiszpanii i nazywa się Oscar. Jest muzykiem. Ciociu, zaprosił mnie na kawę.
- Zgodziłaś się?
- Nie, jak możesz. Jeśli ciocia Lucrecia się dowie, to mnie zabije. Ale Oscar nalegał i powiedziałam, żeby poszukał mnie jutro na uczelni.
- Ano, zgódź się na jego przyjaźń. I nie ważne czy Ci się podoba czy też nie, dobrze jest mieć przyjaciół.
- Chciałabym mieć przyjaciół, ale jak to zrobię skoro ciocia Lucrecia się sprzeciwia.
- Nie powiemy jej.
- Jakby to było takie łatwe ukrywać przed nią takie rzeczy. Zawsze wie o wszystkim co robię i gdzie idę.
- Myślę że mam na to pewne rozwiązanie.
- Tak?

Alejandro wraz z Palomą jedli obiad. Alejandro zastanawiał się dlaczego Ana tak szybko wyszło z wieczornego przyjęcia.

- Rozmawiałaś ze swoją przyjaciółką, Aną?
- Nie. Dlaczego?
- Nic. Jestem po prostu ciekawy czy Oscar poszedł się z nią zobaczyć.
- Naprawdę nie sądzę że Oscarowi uda się cokolwiek z Aną. Już powiedziałam to Tobie i jemu, że ciotka Any – ta wiedźma nie pozwala jej mieć przyjaciół. Mnie na przykład nienawidzi. Robi wszystko, co możliwe żeby nas rozdzielić. Ale nie uda jej się.
- Dlaczego ma do Ciebie żal?
- Na pewno ma jakąś traumę z jakiegoś powodu. Jej ciotki, ciocia Victoria wyszła za mąż 8 lat temu, chociaż sama nie wiem dlaczego, bo widać że nie cierpi swojego męża. Za to jej ciotka Lucrecia jest starą panną. Jej ciocia Victoria jest zupełnie inna od jej siostry. Tej drugiej zależy tylko na zniszczeniu życia Any.
- To bardzo źle.

Cristobal był na uczelni, gdzie przyjął pracę wykładowcy. Będzie wykładał onkologię oraz chirurgię ogólną, a także jak pomóc niepełnosprawnym osobom.
Paloma i Ana rozmawiały o tym, co zaszło między Aną i Oscarem.

- Nie mogłam dać Oscarowi twojego adresu ani telefonu przez tą wiedźmę, twoją ciotkę.
- Jestem bardzo zdenerwowana. Poza tym powiedział, że przyjdzie tutaj.
- Dzisiaj?
- Tak.
- Musisz cudownie wyglądać.

W tym momencie podszedł do dziewczyn Cristobal.

- Usłyszałem, że idziecie na jakąś zabawę?
- To sprawy Palomy.
- Jesteś bardzo ładną dziewczyną. To byłoby dziwne gdybyś nie miała pretendentów.
- Tak, ale lepiej nie plotkować. Bo może to dotrzeć do twojej ciotki Lucrecii – powiedziała Paloma, oddalając się w stronę sali gdzie miały się odbyć zajęcia.
- Nie martw się, Ano. Nikomu o tym nie opowiem. Jestem tutaj w szkole, żeby Wam pomóc. Pamiętaj, że możesz mi zaufać, Ano.
- Dziękuję, don Cristobal.
- Proszę Cię, Ana. Nie mów do mnie tak formalnie. Dla przyjaciół jestem Cristobal Mendoza.
- Dobrze, Cristobal.
- Tak lepiej, a teraz leć na zajęcia. Zobaczymy się później – uśmiechnął się przyjaźnie do dziewczyny.

Odczekał aż wszyscy wejdą do swoich klas, wtedy usiadł wygodnie na ławce przed szkołą.

- Taka na pewno byłaby nasza córka, Victorio. Cudowna i wspaniała oraz miałaby to błyszczące spojrzenie, które ty miałaś. Tak bardzo za Tobą tęsknię. Bardzo!

Victoria wyszła ze sklepu gdzie kupiła komórkę dla Any, gdy spotkała swoją przyjaciółkę, Camilę.

- Victorio, witaj. Jak się masz?
- Witaj.
- Co tutaj robisz?
- Przyszłam kupić komórkę dla Any. Chce podarować jej go na urodziny.
- Będzie szczęśliwa.
- Tak. Chce żeby miała trochę prywatności. Aby mogła w spokoju rozmawiać ze swoimi przyjaciółmi.
- Bardzo dobrze robisz. Poza tym jest taką ładną dziewczyną. Jaką tam dziewczyną, jest już kobietą. Tak samo jak Paloma.
- Tak, są już kobietami. Tak szybko minął czas.
- Dlatego sądzę że nadszedł czas aby zacząć myśleć o nas samych.
- Co masz na myśli?
- Mam na myśli, że powinnyśmy zacząć myśleć o naszych życiach. Nie sądzisz?
- Aby pójść naprzód?
- Tak. Odkąd się rozwiodłam, oddałam ciało, duszę i serce mojej siostrzenicy. I nie chce być do końca życia dla niej ciężarem. Dlatego powinnyśmy znaleźć towarzysza. Kogoś z kim będziemy towarzyszyły nasze życie, aż do końca.
- Ty tak, ale ja nie. Nigdy.
- Dlaczego tak mówisz? Wiem dobrze, że nie kochasz swojego męża. Poza tym dowiedziałam się że wniosłaś sprawę o rozwód. Wszyscy mam prawo, żeby ponownie kochać. Wszyscy.
- To prawda, że jestem w trakcie rozwodu. Salvador powiedział mi, że lada dzień dostanę rozwód. Ale nie jestem gotowa na miłość, moje serce nie jest na to gotowe.

Paloma wraz z Anę wychodziły z uczelni po skończonych zajęciach.

- Może dzisiaj pójdziemy na dyskotekę. Jak uważasz, Ano?
- Nie możemy bo jutro mamy egzamin, Palomo.
- Nie bądź nudna. Nie chcesz się choćby trochę rozerwać. Obiecuje, że to nie boli.
- Wiesz, że dla mnie bardzo ważne są kwalifikacje. Poza tym moja ciocia Lucrecia płaci za tą uczelnię, dlatego nie mogę jej zawieść.
- Chodźmy!
- Zaczekaj. Gdzie idziesz?
- Do domu. A dlaczego pytasz?
- Nie możesz iść.
- Dlaczego?
- Nie pamiętasz, że Oscar obiecał że przyjdzie tutaj.
- Tak, tak powiedział ale nie sądzę że spełni dane słowo.

W tej chwili pojawił się Oscar z czerwoną różą w ręce.

- Zawsze spełniam to, co obiecuje, Ano.

Ana i Oscar odprowadzili Palomę do domu, po czym poszli do najbliższej kawiarni.

- Gdzie chciałabyś iść, Ano?
- Mam dużo nauki, bo właśnie kończę studia.
- Więc w przyszłym tygodniu?
- Tak.
- Jaką chcesz kawę?
- Nie piję kawy, ale nie odmówiłabym lemoniady.
- Zdałem sobie sprawę że lemoniada nie odbierze Ci apetytu.

Ana i Oscar miło spędzali ze sobą czas. Victoria zastanawiała się gdzie jest Ana, bo nie wróciła od razu z uczelni do domu, jak to zawsze robiła.

- Już jest po 15. Zabiją mnie. Muszę już iść.
- Pozwól mi zapłacić i odprowadzę Cię.
- Nie, naprawdę bardzo dziękuję za wszystko ale muszę już iść.
- Zaczekaj, tylko zapłacę i zaraz wracam – powiedział Oscar i poszedł w stronę kasy zapłacić za rachunek.

Lucrecia zastanawiała się gdzie się podziewa Ana i dlatego zaczęła jej szukać po pobliskich miejscach jakie znajdują się niedaleko uczelni. Aż dotarła do kawiarni gdzie była Ana z Oscarem. Weszła do środka i znalazła Anę przy jednym ze stolików. Ana była przerażona jej widokiem.

- Co tutaj robisz, ciociu?
- O to samo mogę Ciebie zapytać. Co tutaj robisz z mężczyzną? Spotykasz się z nim za moimi plecami?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vicky dnia Pią 16:32, 12 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wodzko
Moderator



Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:56, 12 Sie 2011    Temat postu:

świetny odcinek czekam na newik:P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Najtelenowele Strona Główna -> Nasze telenowele :D Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Możesz zmieniać swoje posty
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin